Kliknij tutaj --> 🪀 dlaczego nigdy nie wygrasz w lotto

Nie wygrasz niczego, jeśli nawet nie spróbujesz Taka prostana myśl: nie da się wygrać, jeśli nawet się nie próbuje. Prawdopodobnie dość często przychodzi Ci do głowy jakiś dobry pomysł. Wpadasz na coś, co mogłoby popchnąć Twoją karierę zawodową na zupełnie nowe tory. Coś, dzięki czemu możesz wspiąć się w życiu na następny poziom. Coś, coContinue reading "Nie Ja nigdy nie wygrałem w lotto jakiejś dużej sumy, zawsze 10zł super szansa też 10zł. Kiedyś w dawnych latach to 40zł i tyle. Gram od około 3 miesięcy i śledzę na bieżąco wyniki i powiem TAK: ZAWSZE ale to ZAWSZE liczby są ustawione albo o jedną mniej albo o jedną wyżej niż na kuponie. Lottoland nie jest oficjalnym operatorem loterii i nie kupuje żadnych losów loteryjnych w imieniu Klienta. Zamiast tego, Lottoland umożliwia Klientom zawieranie zakładów na różne loterie i jeśli Klient wygra zakład, zostanie on opłacony bezpośrednio przez Lottoland, a nie przez oficjalnego operatora loterii. Wyniki Lotto NET - strona z wynikami, systemami i statystykami do gier liczbowych Lotto. Stream losowania na żywo. Oglądaj losowania na żywo w internecie (transmisja online). Lotto Online - instrukcja. Sprawdziliśmy jak grać w Lotto online (jak założyc konto i je doładować). Opłacalność gry w Lotto Losowania sekwencji 7 cyfr od 0000000 do 9999999, odbywają się w każdą sobotę o godzinie 19:25, zaraz po głównym losowaniu Niemieckiego LOTTO. Jeśli trafisz wszystkie wylosowane cyfry, wygrasz dożywotnią emeryturę w wysokości 7 500 euro, czyli około 31 246 złotych miesięcznie. Poniższa tabela przedstawia kategorie nagród i Mon Mec Est Sur Des Sites De Rencontres. 2 miliony. Podstawowa wygrana w Lotto. Za mało, by przejść na emeryturę, za dużo by “przepić”. Jak mądrze rozdysponować taką kwotę? Wbrew pozorom przed tym dylematem staje bardzo mała liczba osób. W całym 2015 roku “szóstkę” trafiły zaledwie 73 osoby (łącznie w Lotto i Lotto Plus). Malutko biorąc pod uwagę, że przez cały rok sprzedano 280 mln kuponów. Jak łatwo policzyć główna wygrana zdarzała się średnio raz na 4 miliony kupionych losów. Wcale się nie dziwię, że mój Dziadek nazywa granie w Lotto “podatkiem od głupoty”. Dla jasności: ja też nie raz wydałem 2 zł i 3 zł na “na chybił trafił”. Szanse na wygrane są niewielkie, ale zawsze fajnie jest pofantazjować, co zrobilibyśmy z wygraną. Lepiej się przygotować na taką ewentualność, bo jak pokazują historie niektórych milionerów-zwycięzców “nie ma takiej ilości pieniędzy, której nie można byłoby przepuścić”. Niektórzy wręcz płaczą, że woleliby nigdy nie trafić “szóstki”. Zapewniam, że ja bym nie płakał. 😉 Z grubsza wiem, co zrobiłbym mając do dyspozycji wygraną. Oprócz moich propozycji przedstawiam dzisiaj 30 pomysłów na zagospodarowanie 2 milionów złotych nadesłanych przez Was – Czytelników bloga. To zwycięskie odpowiedzi, które wybrałem wspólnie z Gabi z blisko 1500 zgłoszeń nadesłanych w moim konkursie ogłoszonym przy okazji promocji na Konto 360 w Banku Millennium. Zapraszam do lektury. Czy warto myśleć co zrobić z wygraną w Lotto? To fundamentalne, dobre pytanie. Może lepiej wszystko puścić na żywioł? Przecież szansa na to, że wygramy jest i tak niewielka, to po co tracić na to czas? Ja uważam, że takie finansowe zabawy ze sobą samym, są jak najbardziej celowe. Pozwalają na rozpoznanie naszych motywacji i priorytetów, a czasami wręcz ich określenie. Zastanawianie się nad tym, jak nie przehulać minimalnej wygranej 2 milionów złotych, to jednocześnie dobry wstęp do świadomego planowania naszych finansów w perspektywie długofalowej (a nie tylko doraźnie). Wytrąca także z ręki argument “dzisiaj nie mam dużych oszczędności, więc nie będę o tym myślał”. Nie masz, ale zabaw się i pomyśl co byś zrobił gdybyś miał. Zapisz swój plan. Jeśli w najbliższych losowaniach nie trafisz “szóstki”, to będziesz mieć czas żeby na spokojnie oswoić się ze swoim pomysłem. Być może dostrzec jego wady i zmodyfikować – pod wpływem nowych przemyśleń, doświadczeń i informacji. Większość z nas “szóstki” nigdy nie trafi, ale przynajmniej będziemy wiedzieć, do czego tak naprawdę dążymy. Wierzę, że takie wirtualne zabawy dużymi kwotami, dają także korzyść przy zarządzaniu mniejszymi sumami. Przykładowo: skoro dysponując 2 milionami złotych większość przeznaczylibyśmy na inwestycje na rynku nieruchomości, dużą część ulokowalibyśmy bezpiecznie, mniejszą część przeznaczyli na inwestycję w siebie i analogiczną na pomoc innym, to dlaczego tego podziału nie mielibyśmy zacząć stosować już dzisiaj – dysponując mniejszymi środkami? Oczywiście nie jest to takie proste, ale przynajmniej dowiemy się do czego sami chcemy dążyć. A to już pierwszy krok w kierunku realizacji konkretnego scenariusza. Najpierw trzeba go sobie jednak uświadomić. Według mnie życie bez planu – zwłaszcza w obszarze finansów – to krzywda, którą wyrządzamy sami sobie. Jak może wyglądać alternatywa w postaci braku jakiegokolwiek planowania? To pokazują smutne historie osób, które nie udźwignęły ciężaru wygranej. Wystarczy wpisać w Google hasło “historie osób które wygrały w lotto” żeby przekonać się, jak dużym obciążeniem mogą być niespodziewane pieniądze. Co zrobiłbym gdybym wygrał 2 miliony złotych? 2 miliony w Lotto? Chciałbym mieć taki problem. 🙂 Od razu chcę powiedzieć, że w moim przypadku przeznaczenie tych pieniędzy zmienia się w czasie. Inaczej zachowałbym się 10 lat temu, inaczej 3 lata temu i inaczej teraz. Dlatego przedstawię Wam kilka możliwych zastosowań dla tych pieniędzy w zależności od różnych sytuacji w życiu. Najpierw opiszę scenariusz czysto hipotetyczny, a potem konkretne, które sam bym zrealizował. Weźcie pod uwagę, że każdy z tych scenariuszy uwzględnia moją sytuację i moje preferencje w konkretnych momentach życia. To co piszę może być bardzo dalekie od Waszej sytuacji i preferencji. A prawda jest taka, że te indywidualne preferencje mają zasadnicze znaczenie, przy opracowywaniu swojego planu na wydanie milionów. Zresztą zobaczycie to także w historiach Czytelników opublikowanych w dalszej części wpisu. Musisz zapłacić podatek od wygranej! Warto pamiętać, że od dużej wygranej w Lotto trzeba zapłacić podatek 10%. Jedynie wygrane do kwoty 2280 zł zwolnione są z podatku. Czyli z wygranej w wysokości 2 milionów złotych do naszej dyspozycji pozostanie “zaledwie” 1,8 mln zł. I to właśnie taką kwotę możemy rozdysponować. Na początek opiszę Wam moje priorytety finansowe, które generalnie nie zmieniły się zasadniczo w ciągu ostatnich 20 lat i raczej się nie zmienią w kolejnych latach: Chcę posiadać grubą poduszkę finansową w formie gotówki na kontach w banku – definiuję ją na ok. 200–300 tys. zł. Chcę tak organizować nasze finanse, żeby w przypadku ewentualnej śmierci lub wypadku wyłączającego moje myślenie, Gabi – a obecnie również dzieci – miały zapewnione spokojne życie przez dłuższy okres czasu bez konieczności pracy zarobkowej. To wymusza posiadanie gotówki na kontach oraz możliwości spieniężenia części majątku lub uzyskiwania stałych przychodów z “automatycznych inwestycji” (można to nazwać dochodami pasywnymi, aczkolwiek nie uważam żadnej formy zarabiania za pasywną – każda wymaga zainwestowania czasu i energii). Tu również mieści się spłata wszystkich zobowiązań i długów ciążących na tych częściach majątku, które nie mają charakteru inwestycyjnego. Przykładowo: mieszkamy w mieszkaniu bez kredytu hipotecznego. Mam dużą awersję do ryzyka i koncentruję się na ochronie kapitału. Lubię inwestować w siebie i poszerzanie mojej wiedzy. Im więcej się dowiaduję, tym łatwiej mi zauważyć, jak niewiele wiem. Szukam dla siebie nowych obszarów, eksperymentuję np. z różnymi formami inwestowania, ale ponoszone koszty i ew. straty traktuję jako czesne za naukę. Czasami tylko po to żeby utwierdzić się w przekonaniu, że konkretny kierunek czy obszar działania – nie mają dla mnie sensu. W tym także widzę wartość. Zarabiam korzystając przede wszystkim z mojej głowy. Chciałbym przeznaczać minimalną ilość czasu na pracę osiągając jednocześnie jak najlepsze efekty z każdej przeznaczonej na nią godziny. <— a kto by nie chciał? Uwielbiam święty spokój – także w obszarze finansów, a szczególnie w obszarze inwestycji. Jestem domatorem. Generalnie nie mam potrzeby podróżowania i zwiedzania świata. Teraz możemy przejść do konkretnych scenariuszy, które zrealizowałbym, gdybym był w danej sytuacji. Scenariusz 1: mam długi i wygrywam 2 mln zł W tej sytuacji na szczęście nie byłem. Nie mam za sobą historii typu “miałem kilkaset tysięcy długów, wyszedłem z nich i się wzbogaciłem”. Na szczęście zawsze żyliśmy poniżej naszych możliwości finansowych. Niemniej jednak, gdybym miał długi, to po wygranej 2 milionów złotych, przeznaczyłbym część tej kwoty na ich całkowitą spłatę. Zanim bym to zrobił, to przeprowadziłbym negocjacje z wszystkimi wierzycielami i walczyłbym o umorzenie większości lub wszystkich odsetek i opłat karnych. Wiedząc, że nie mam nic do stracenia (bo tak naprawdę mam pieniądze) używałbym wszelkich możliwych argumentów: włącznie z grożeniem, że jeśli się nie dogadamy, to przejdę przez procedurę upadłości konsumenckiej. Dałbym również do zrozumienia, że mogę zdobyć gotówkę na jednorazową spłatę zadłużenia, ale muszę mieć ku temu dobre powody, bo ewentualna ilość gotówki na ten cel jest ograniczona. Z doświadczeń osób zadłużonych wiem, że “gotówka rządzi” i pozwala osiągnąć spektakularne efekty, np. całkowicie wyeliminować odsetki, jak również uzyskać umorzenie części kapitału pozostającego do spłaty. Z kwoty, która by mi pozostała po spłacie długów, wygospodarowałbym solidną poduszkę bezpieczeństwa – fundusze na 2 lata życia na poziomie o ok. 25% wyższym niż dotychczas, czyli w przypadku np. kosztów stałych na poziomie średnio 6000 zł miesięcznie pozwoliłbym żeby wzrosły one do 7500 zł i odłożyłbym na zwykłych kontach i lokatach ekwiwalent wystarczający na 24 miesiące, czyli 180 tys. zł. Jeśli dodatkowo miałbym na głowie kredyt hipoteczny na swoim mieszkaniu, to spłaciłbym go. Jeśli nie miałbym mieszkania, to pewnie bym je kupił. Uważam, że z finansowego punktu widzenia nie ma to sensu (jestem wyznawcą tezy, że lepiej wynajmować a swoje środki zainwestować – chociażby w nieruchomości na wynajem), ale dobrze wiem, że i Gabi i ja spokojniejsi jesteśmy mieszkając “na swoim”. Święty spokój cenię bardziej niż pieniądze. Pozostałą kwotę (o ile coś by pozostało) przeznaczyłbym na inwestycje. Najpierw w siebie – żeby nigdy więcej nie władować się w długi i jednocześnie podnieść swoje kwalifikacje zawodowe i kolejne 2 mln zł po prostu zarobić. Zobacz również jak kupić mieszkanie na wynajem Scenariusz 2: Mam 25 lat i jestem świeżo po ślubie Nie mamy długów, nie mamy mieszkania, nie mamy jeszcze dzieci, obydwoje pracujemy i intensywnie myślimy nad zakupem mieszkania. O blogu jeszcze nawet nie myślałem. Zastanawiałem się nad zmianą pracy. Nie myślałem o własnej firmie. Chciałem nadal zdobywać wiedzę i doświadczenie nie ryzykując własnym kapitałem. Ta sytuacja naprawdę miała miejsce w moim życiu. W tym scenariuszu: Kilkaset tysięcy wydałbym na mieszkanie – pewnie obecnie ok. 500 tys. zł. Dzisiaj mniej bym zastanawiał się nad kupnem czegoś docelowego. Mam taką obserwację, że mieszkanie i tak się zmienia powiedzmy co 10 lat. Odłożyłbym solidną poduszkę. Trzymajmy się tych 180 tys. zł na kontach i lokatach. Zapewne kupiłbym nowe auto za 100–150 tys. zł. Taki miałem stan umysłu. Dzisiaj bym tego nie zrobił. Wolałbym pożyczać auto w miarę potrzeb i to takie, jakim w danej chwili chciałbym pojeździć. Zakładam, że Gabi w dowolny sposób rozdysponowałaby kolejne 100–150 tys. zł. I nic mi by było do tego. Z pozostałym milionem złotych miałbym wtedy poważny problem: Pewnie 10% tej kwoty przeznaczyłbym na inwestycje giełdowe w spółki dywidendowe oraz ETF’y. Dzisiaj bardziej skłaniam się ku ETF niż inwestycjom w konkretne spółki. Kolejne 20%–30% przeznaczyłbym na zakup ziemi. Wtedy raczej nie myślałem o zarabianiu na wynajmie. Chciałbym wierzyć, że oddałbym wtedy część kwoty na cele dobroczynne. Szczerze jednak w to wątpię przypominając sobie, jakie miałem priorytety. Trochę pieniędzy – kilkadziesiąt tysięcy złotych – poszłoby na dodatkową zabawę: jeszcze fajniejsze wakacje z Gabi, jeszcze lepsze gadżety, jeszcze lepszy sprzęt do bowlingu, jeszcze więcej wyjazdów na snowboard. Spora część kwoty trafiłaby na lokaty i czekała na lepsze pomysły. Tak sądzę. I to by nie było złym rozwiązaniem biorąc pod uwagę wzrost kosztów życia po późniejszym pojawieniu się dzieci. Jak patrzę na ten scenariusz, to może i dobrze, że nie wygrałem tych pieniędzy, bo byłaby spora szansa, że jednak by mnie to rozleniwiło i zepsuło. Scenariusz 3: Mam 35 lat, dwójkę dzieci i swoje mieszkanie Nie mamy długów, mamy własne mieszkanie 70 m2 w Warszawie, ale myślimy o zakupie większego. Mamy dwójkę dzieci, mamy oszczędności, haruję jak wół i zaczynam mieć wrażenie, że pora już znowu zmienić pracę. Widzę już, że nie jest sztuką pracować coraz więcej i zarabiać coraz więcej. Po prostu praca na etacie się nie skaluje. Dzieci rosną a Taty nie ma. Blog mi jeszcze nie był w głowie, ale pomysły o własnym biznesie już kiełkowały. Szukałem drogi w życiu. Praca jednak angażowała mnie w tak dużym stopniu, że nie miałem czasu na własne myślenie i planowanie strategiczne. W tym scenariuszu: Wydałbym około miliona złotych na zakup nowego mieszkania albo kupilibyśmy dom za około 1,5 mln – ten scenariusz się zrealizował i dzisiaj uważam go za błąd. Chcieliśmy kupić mieszkanie większe o jeden pokój. Skończyło się na mieszkaniu większym o 50 m2. Oczywiście świetnie się mieszka, ale był to jednak krok dosyć ryzykowny. Dla jasności: tutaj pewnie zrealizowałbym jeden z dwóch scenariuszy: Wydał pieniądze z wygranej, ale wynajął stare mieszkanie. Sprzedał stare mieszkanie wydając tylko część pieniędzy z wygranej. W tym przypadku nawet przy zakupie domu “skonsumowalibyśmy” nie więcej niż 1 mln zł z nagrody. Wziąłbym kilkumiesięczny urlop bezpłatny w pracy, np. pół roku, na przemyślenie co dalej zrobić z moim życiem. Ten czas wykorzystałbym najpierw na oderwanie się myślami od pracy, a potem dokształcenie się w temacie inwestowania w ziemię, mieszkania na wynajem itp. W tym czasie pieniądze leżałyby w banku. Zainwestowałbym około połowę pozostałej kwoty (400 tys. zł) analogicznie, jak w poprzednim scenariuszu. Przekazałbym około 150 tys. zł na cele dobroczynne, przy czym byłaby to bardzo rozproszona pomoc: część bezpośrednio do NGO takich jak PAH. Część – być może jak wsparcie konkretnych inicjatyw edukacyjnych ukierunkowanych na pomoc dzieciom i stymulowanie przedsiębiorczości. Około 250 tys. zł czekałoby na kontach na efekty dwóch poprzednich działań oraz ewentualne potrzeby mojej rodziny. Może na inwestycje w moją firmę, może w jakieś pomysły i przedsięwzięcia Gabi, a może z myślą o przyszłości dzieci. Zapewne nie ruszyłbym z blogiem – ten pomysł w ogóle jeszcze wtedy nie chodził mi po głowie. Być może zdecydowałbym się zostać “wolnym strzelcem” w branży IT. Taki pomysł się przewijał. Albo po prostu odważniej podszedłbym do zmiany pracodawcy. Jestem pewien, że nie wydałbym pieniędzy na zbytki – na tym etapie miałem już raczej stan mentalny typu “nic nie muszę nikomu udowadniać błyskotkami – także sobie”. Scenariusz 4: Mam 43 lata, blog i myślę o emeryturze 😉 Moją obecną sytuację znacie. Zarabiam na blogu, kredyt hipoteczny spłacony. Solidne oszczędności pozwalają mi bardziej optymistycznie patrzeć na pomysł wcześniejszej emerytury. Co prawda nie gram w Lotto, więc szanse wygranej spadły do zera. Niemniej, gdybym dzisiaj wygrał 2 mln zł, to podszedłbym do ich rozdysponowania w nieco inny sposób. Musicie tu wziąć pod uwagę, że ja już podstawowe “zaplecze” finansowe zbudowałem, dzięki czemu nie muszę martwić się o takie elementy jak: poduszka finansowa, środki na rozwój firmy, oszczędności w walutach obcych itp. To co piszę poniżej traktuję nieco w formie marzeń na temat tego, jak zwiększyć wpływ i zasięg tego co robię obecnie – bo widzę w tym dużą wartość nie tylko dla siebie, ale także dla innych. A więc dzisiaj dodatkowe 2 mln złotych (minus podatek) rozdysponowałbym tak: 250 tys. zł na opracowanie programu edukacyjnego i podręczników do finansów osobistych dla różnych grup wiekowych: studentów, młodzieży w gimnazjum i seniorów. 250 tys. zł na stworzenie fundacji, która pomagałaby osobom zadłużonym. Przede wszystkim poprzez wsparcie od strony psychologicznej oraz metodologię samodzielnej walki z zadłużeniem. Fundacja zajmowałaby się także stymulowaniem i wspieraniem przedsiębiorczości osób zadłużonych – być może jako udziałowiec najbardziej rokujących przedsięwzięć. 300 tys. zł zainwestowałbym w marketing i reklamę w sieci – to byłyby środki obrotowe, które przeznaczałbym na prowadzenie kampanii informacyjnych (non-profit) a także sprzedażowych (promowanie konkretnych, dobrych promocji oraz moich płatnych produktów). Z założenia wydatki te miałyby być pokrywane z zysków ze sprzedaży. Wypracowane nadwyżki stanowiłyby przychód firmy. Możecie to potraktować jako kredyt obrotowy udzielony samemu sobie. 🙂 200–300 tys. zł trafiłoby do organizacji dobroczynnych wybranych przez Gabi i przeze mnie. Kwota byłaby uwalniana stopniowo. 300 tys. zł przeznaczyłbym na inwestycję w wiedzę Gabi i dzieciaków – to byłby taki mój prywatny fundusz inwestycyjny w ich pomysły biznesowe. Dałbym im po prostu przepalić te pieniądze, ale w kontrolowany sposób. I mam cichą nadzieję, że byłaby to dobra inwestycja. 400–600 tys. zł przeznaczyłbym w całości na inwestycje na rynku nieruchomości w całkowicie “zautomatyzowany” sposób (bez mojego stałego zaangażowania). Posiłkowałbym się przy tym kredytami hipotecznymi a wymieniona kwota stanowiłaby wyłącznie “wkład własny” i środki obrotowe na zakup nieruchomości. Zakup refinansowany byłby kredytem przy założeniu wkładu własnego na poziomie 25%–30% i okresu kredytu na 20 lat. Scenariusz ten jest możliwy do zrealizowania tylko dzięki mojej aktualnej, wysokiej zdolności kredytowej. Jeszcze kilka lat temu był nie do pomyślenia. Kluczowe w powyższym scenariuszu jest moje minimalne zaangażowanie w proces inwestowania. Bardziej od wysokich stóp zwrotu liczy się czas przeznaczony na obsługę inwestycji. Niemniej jednak cel jest prosty – zmusić pieniądze do ciężkiej pracy. Nieruchomości czuję, rozumiem i – co więcej – mam znajomych, z którymi mogę “zderzyć” moje pomysły inwestycyjne, poszukać nowych scenariuszy i skorzystać z ich wsparcia w trudnych przypadkach. Inne formy inwestowania wymagają ode mnie zaangażowania dużej ilości czasu w naukę lub obsługę. To skreśla je z mojego “radaru”. Mój czas jest coraz droższy i na pewno nie chcę wrócić do modelu, w którym bezpośrednio wymieniam go na pieniądze. Dotyczy to w takim samym stopniu pracy zarobkowej, jak i inwestowania już posiadanego kapitału. Czas chcę przeznaczać dla rodziny (prywatnie) oraz na to, co jest meritum mojego bloga (zawodowo) – czyli szeroko rozumianą edukację. Poważnych projektów, takich jak program nauczania czy fundacja, nie byłbym w stanie pociągnąć samodzielnie. Musiałbym przeznaczyć środki przynajmniej na “rozbujanie” tych inicjatyw. Oczywiście – tak naprawdę wcale nie jest powiedziane, że kiedykolwiek zrealizuję te pomysły… No i to w zasadzie tyle, jeśli chodzi przedstawienie moich scenariuszy. A teraz zapraszam Was już do zapoznania się z wynikami konkursu oraz propozycjami zagospodarowania dwóch milionów złotych zgłoszonymi przez zwycięzców. Czytaj także: WNOP 127: Inwestowanie w mieszkania na wynajem – Q&A – Piotr Hryniewicz Rozstrzygnięcie konkursu dla Czytelników Czasami przy polecaniu Wam konkretnych ofert bankowych, organizuję dla Was dodatkowe konkursy. Skoro Wy dajecie mi zarobić otwierając lokaty lub konta za pośrednictwem mojego bloga, to mogę się Wam zrewanżować fundując nieco dodatkowych, atrakcyjnych nagród. Tak było przy okazji promocji Konta 360 w banku Millennium. Do wygrania było 7 iPadów, 3 spotkania osobiste, 5 rozmów na Skype oraz 15 kursów “Budżet domowy w tydzień”. Aby mieć szansę na wygranie nagrody należało wypełnić ankietę i odpowiedzieć na pytanie konkursowe “Napisz o co zrobiłabyś / zrobiłbyś z kwotą 2 milionów złotych wygranych w Lotto, aby zrobić najlepszy użytek z tych pieniędzy?”. Lektura Waszych odpowiedzi to była prawdziwa uczta. Serce rosło widząc, że każdy z uczestników ma jakiś konkretny pomysł. Odpowiedzi selekcjonowaliśmy wspólnie z Gabi. Przy niektórych się śmialiśmy, przy innych – wsiąkaliśmy na dłużej. Generalnie decyzja o wybraniu “tych najlepszych trzydziestu” była niezwykle trudna. Drogą kompromisu zdecydowaliśmy, kto wygrywa jaką nagrodę. Decydowały zróżnicowane kryteria. Ogólnie rzecz biorąc braliśmy pod uwagę pomysłowość, dokładność, oraz szanse praktycznej realizacji konkretnych pomysłów na zagospodarowanie dwóch milionów złotych. Większość uczestników zapomniała o tym, że od wygranej w Lotto trzeba zapłacić podatek (10% gdy wygrana przekracza 2280 zł), ale nie traktowaliśmy tego jako czynnika dyskwalifikującego. Dużo ważniejsze było całościowe podejście do tematu. Oczywiście akcenty humorystyczne także miały wpływ na nasze decyzje. Wszystkie zwycięskie odpowiedzi znajdziecie w dalszej części wpisu. Tu jeszcze kilka komentarzy, które być może przydadzą się Wam na przyszłość: Spośród ok. 40 osób wstępnie wyselekcjonowanych do otrzymania nagrody, tylko jedna nie spełniła warunków promocji banku Millennium i Agory. Osoba ta nie zgłaszała również reklamacji u organizatora promocji. Niestety kilka osób, pomimo dobrych odpowiedzi, nie załapało się na nagrodę, ze względu na to, że zdecydowało się wybrać tylko jedną z nich, np. iPada lub spotkanie osobiste. Większe szanse na otrzymanie nagrody miały te osoby, które oprócz zamiaru wygrania spotkania osobistego, dopuszczały także zdobycie rozmowy Skype lub kursu BDT. Lista zwycięzców konkursu “Pomysł na 2 miliony” Konkurs “Pomysł na 2 miliony” ogłosiłem w tym wpisie. Dziękuję za Waszą cierpliwość. Rozstrzygam go w regulaminowym terminie i 30 nagród trafi do następujących osób: iPad mini 2 16 GB Wifi wygrywają: Tomasz Duong Beata Kamińska Jerzy Lasyk Przemysław Nagórski Maja Piotrowska Aleksandra Świdergoł Joanna Wargacka Indywidualne spotkanie ze mną wygrywają : Michał Dutkiewicz Bartłomiej Iwańczak Maciej Jończyk 1-godzinną rozmowę przez Skype wygrywają: Radosław Czarnecki Kornel Kiliński Wojciech Kuś Jakub Łakomy Maciej Rybeński Kurs “Budżet domowy w tydzień” wygrywają: Galina Davidovich Katarzyna Grzesiak Anna Gumowska Anna Kosowska Angelika Kotynia Bartosz Kowalski Marek Kożusik Ewa Krzemińska Mateusz Kuklo Ada Kuźnia-Tkaczyk Małgorzata Machaj Paweł Maślak Przemysław Styrna Mikołaj Wietrzny Jagoda Wilk Procedura wręczenia nagród zwycięzcom Wszystkim zwycięzcom bardzo serdecznie gratuluję. Szanse na wygraną były co prawda dużo wyższe niż w Lotto, ale walka była tym razem wyjątkowo zacięta i dobrych odpowiedzi było naprawdę dużo. Każdy ze zwycięzców otrzyma w ciągu najbliższego tygodnia email z informacją o wygranej nagrodzie oraz opisem procedury jej wręczenia / przesłania. Ja lub jeden z moich współpracowników będzie Was także prosić o wypełnienie krótkiej ankiety z adresem do wysyłki iPadów. Bardzo mocno dziękuję wszystkim pozostałym osobom, które wzięły udział w konkursie oraz tym, które skorzystały z promocji także bez wypełniania ankiety. Zwycięskie odpowiedzi konkursowe No i teraz pora na obiecane odpowiedzi konkursowe. Poniżej 30 Waszych zwycięskich odpowiedzi ułożonych całkowicie losowo. 🙂 1) Nieruchomości i wycieczka do raju Wygrane 2 miliony przeznaczyłbym na zakup nieruchomości (mieszkań) w Warszawie. Zarządzanie nieruchomościami przekazałbym firmie, która się tym zajmuje. Korzystając z przychodów z najmu zrobiłbym sobie 6-miesięczną przerwę w pracy, którą spędziłbym w niedrogim, ale ciepłym miejscu z błękitną wodą wraz z ukochaną osobą. Po półrocznej przerwie wróciłbym do kraju i do pracy, którą uwielbiam, rozwijając jednocześnie obszar inwestycji w nieruchomości. Praca jest moją pasją i na pewno nie chciałbym z niej docelowo rezygnować. Jednocześnie nadaje ona fajny rytm mojemu życiu, a inwestycje w nieruchomości zapewniłyby mi niezależność finansową i poczucie wolności. Jeśli pierwsza inwestycja w kolejną nieruchomość (po wydaniu 2 milionów i powrocie z raju) okazałaby się dochodowa, przekazałbym 10% zysków z pierwszych 2 lat Michałowi i jego Żonie w dowód wdzięczności za to, czego nauczyłem się dzięki blogowi. 🙂 A jeśli stwierdziliby, że im niepotrzebne, to przekazałbym tę kasę na wskazany przez nich cel. Po tym czasie chciałbym przeznaczać regularnie taką część dochodów na organizacje pożytku publicznego, które wierzę, że naprawdę robią różnicę. 2) Kawalerki i jachty Witaj Michale, Witaj Gabi, Szanowna Komisjo Konkursowa, Na pewno nie przeznaczyłbym takiej wygranej na spłatę kredytu hipotecznego gdyż jego całkowite oprocentowanie na chwilę obecną wynosi 0,51% w skali roku (Rodzina na Swoim). 🙂 Na początek dokonałbym zakupu 4–5 kawalerek w okolicy mojego miejsca zamieszkania. Obecnie jestem na etapie poszukiwania jednej. Cena takiego mieszkania o pow. 28 m2 w mojej okolicy (Łódź Widzew) wynosi ok 100 tys. zł wliczając w to podstawowy remont. Mieszkania zostałyby wynajęte co pozwoliłoby mojej żonie na rezygnację z pracy i spędzanie większej ilości czasu z naszym synem. Kolejne 500 tys. inwestuję w biznes, o którym marzę od lat – zakup 5 jachtów klasy Antila 26cc które stacjonowałyby w sezonie na Mazurach w okolicy Mamerek. Jestem po wstępnych rozmowach z osobą zarządzającą keją w tym kameralnym miejscu gdyż obecnie posiadam małą łódkę. Jachty wynajmowałbym za pośrednictwem stworzonej przez siebie strony internetowej. Pozostałą kwotę ok. 1 mln inwestuję w zakup niewielkich pomieszczeń fabrycznych w okolicach centrum Łodzi, które następnie zostałyby przekształcone w sale treningowe i stałyby się siedzibą klubu Karate Kyokushin, który prowadzę w Łodzi. W wolnych godzinach sale byłyby wynajmowane innym klubom, sekcjom itd. To chyba tyle. Pozytywnie nakręcony Waszym konkursem udaję się niezwłocznie do kolektury Lotto. 3) Spłata długów Taty i budowa bloku Ach 🙂 Rozmarzyłam się o wakacjach, o samochodach i torebkach. A tak na poważnie, to jestem umysłem typowo artystycznym. Nie znam się na oprocentowaniu, kredytach, oszczędzaniu. Robiłam dwie próby do budżetu domowego wg. twojego przepisu, ale z marnym skutkiem, ale to nie jest odpowiedź na pytanie. Milion złotych podarowałabym tacie na spłatę długów, za drugi milion uzyskałabym zdolność kredytową na większą sumę i wybudowała blok 7 kondygnacyjny, na który już mam pozwolenie i projekty na działce, której jestem właścicielką. Za sprzedaż mieszkań spłaciłabym kredyt. Dwa mieszkania bym zostawiła pod wynajem i żyłabym dalej pracując, jako pedagog specjalny 1/2 etatu i drugie pół w firmie budowlanej – tak, jak do tej pory, bo sprawia mi to przyjemność 🙂 PS: Może oszczędzać nie umiem, ale planować doskonale. Działkę dostałam na 18-te urodziny i przez te 7 lat udało mi się uzbierać na projekty i pozwolenia. Tylko ciii… nie mów nikomu o moich planach. 🙂 4) Kamienica + buntownicza odzież + serwis dla firm Aktualnie w mojej po mojej głowie chodzą trzy pomysły, marzenia które czekają na zrealizowanie. W każdym z tych tematów staram się działać, jednakże dwa miliony złotych znacznie by mi w tym pomogły. Pierwsze marzenie: posiadanie nieruchomości w centrum miasta, kamienicy lub lokalu użytkowego na wynajem, tak aby czerpać dochód pasywny, który zapewniłby mi wolność finansową. Mógłbym wtedy rozpocząć rozwijanie swoich pasji w 100 procentach. Myślę, że przeznaczyłbym na ten cel około 1 miliona złotych. Drugie marzenie: rozwój swojej marki odzieżowej w Polsce. Chciałbym stworzyć markę, która kojarzyć miałaby się z buntem przeciwko ogólnie przyjętym wartościom promowanym przez media. Treści dające do myślenia. Np. stanowiące o naszej tożsamości, korzeniach, kulturze, chrześcijaństwie. Treści pojawiające się na odzieży miały być formą protestu czy manifestacji przeciwko mainstreamowi. Ponadto chciałbym przez swoją odzież promować dążenie do samodoskonalenia się. Na ten cel chciałbym przeznaczyć około 0,5 mln. Pieniądze głównie przeznaczyłbym na zakup profesjonalnego sprzętu do tworzenia nadruków na koszulki, pomoc informatyków w tworzeniu i utrzymaniu strony internetowej, oraz promocję marki. Trzecie marzenie: stworzenie platformy, systemu informatycznego do księgowości, sprzedaży i ogólnie pojętego zarządzania firmą. Głównie skierowane do małych i średnich firm. Oprogramowanie byłoby w większości darmowe, jedynie konkretna personalizacja pod specyfikę firmy byłaby odpłatna. Chciałbym, aby każda nawet niewielka firma miała dostęp do narzędzi usprawniających jej prowadzenie i łatwiejsze kontrolowanie. Na rozwój tej platformy przeznaczyłbym około 0,5 mln zł. Jeśli coś by mi jeszcze zostało, to przeznaczyłbym na wolontariat, domy dziecka, akcje społeczne które popieram itp. Bo jak wiadomo: kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. 5) Własny fundusz inwestycyjny Utworzyłbym z pieniędzy fundusz, który zapewniłby godziwe życie mnie i mojej rodzinie. Fundusz składałby się z portfela, który byłby zdywersyfikowany w odpowiedni sposób: 1 mln zł zostałby zainwestowany w mieszkania, zakupione na rynku wtórnym celem wynajmu. 250 tysięcy zł zostałoby zainwestowane w fundusze ETF naśladujące indeks S&P 500 / utworzył własny portfel giełdowy w celu inwestycji w spółki dywidendowe – w długiej perspektywie wzrost + dywidenda. Pozostałą część pieniędzy zainwestowałbym w fundusze inwestycyjne o dużym współczynniku bezpieczeństwa – roczny zwrot ok. 4%. Myślę, że taka dywersyfikacja funduszu zapewniłaby mojej rodzinie pewne źródło dochodu na najbliższe lata. Na pewno nie pozwoliłoby to na wystawne życie, ale na pewno pomogłoby zbudować pewną niezależność finansową, która po jakimś czasie mogłaby zaowocować utworzeniem rodzinnego biznesu. 6) Inwestycja w siebie + agroturystyka + startupy Moją pierwszą inwestycją po wygranej będzie oddanie 200 tysięcy do Skarbu Państwa. Kolejne 100 tysięcy zainwestowałbym w specjalistyczne kursy, by rozwinąć swoją karierę zawodową, bo najlepsza inwestycja to inwestycja w siebie. Następne 100 tysięcy dałbym swojej dziewczynie na ten sam cel, za to, że ze mną wytrzymuje. Pozostała kwota 1,6 miliona daje całkiem niezłe możliwości inwestycyjne. Ponieważ zakup akcji na GPW raczej nie jest zbyt oryginalną inwestycją, to pół miliona złotych przeznaczyłbym na wybudowanie gospodarstwa agroturystycznego w Potoczku w Sudetach (piękne rejony, proszę sprawdzić!). Milion złotych przeznaczyłbym na udziały w technologicznym start-upie zajmującym się budową i komercyjnym wykorzystaniem dronów. Pozostałą kwota 100 tysięcy złotych przeznaczyłbym na podróż starym Fordem Mustangiem dookoła Stanów Zjednoczonych. Trochę przyjemności z tych pieniędzy też mi się należy! 7) Spłata kredytu, wsparcie bliskich i nieruchomości Mając do dyspozycji 2 mln PLN z pewnością chciałbym wykorzystać ten kapitał do zapewnienia sobie i swojej rodzinie długofalowej stabilności finansowej i bezpieczeństwa finansowego. W pierwszym rzędzie spłaciłbym kredyt hipoteczny (innych szczęśliwie nie mam). Następnie naprawiłbym dziurę w podłodze spowodowaną przez kamień który spadł mi z serca po spłaceniu hipoteki. 😉 Na pewno pewną kwotę odłożyłbym na wsparcie bliskich w ich planach i marzeniach (np. dołożenie 30/40 tyś do budowy domku w górach przez teściów – to też we własnym interesie, nie kryję. ;). Wsparłbym też kilka celów charytatywnych/społecznych na których mi zależy Co najmniej 1,2/1,3 mln zainwestowałbym długofalowo. Dużą część na pewno w nieruchomości, część też w fundusze lub giełdę. Celem byłoby zapewnienie sobie stałego pasywnego dochodu (bez naruszania kapitału) na poziomie, który pozwoliłby nam na przeżycie nawet w przypadku braku innych źródeł dochodu. Nawet przyjmując efektywny zwrot na niewysokim poziomie 3% już miałbym przyzwoity zastrzyk gotówki na poziomie ok. 3 tys. co miesiąc. Z pozostałej części (zakładam, że pozostałoby ok. 200 tys.) postarałbym się rozkręcić własny biznes. Miałbym komfort psychiczny, że nawet jak nie wyjdzie, to jesteśmy zabezpieczeni. Miło pomarzyć ! 8) Wiele celów Podatek od wygranej wynosi 10% tak więc z 2 000 000 zł zostanie 1 800 000 zł. 500 000 zł przeznaczyłbym na wysoko oprocentowane konta oszczędnościowe (w zależności od aktualnych promocji, ale minimum w 2 różnych bankach) – pozostaje 1 300 000 zł. 300 000 zł – spłata obecnego kredytu na mieszkanie (pozostaje 1 000 000 zł). 600 000 zł – zakup 2 mieszkań z przeznaczeniem na wynajem (pozostaje 400 000 zł). 200 000 zł – pomoc finansowa najbliższej rodzinie (pozostaje 200 000 zł). 50 000 zł – wpłata na Hospicjum dla Dzieci „“Bursztynowa Przystań”” w Gdyni – pozostaje 150 000 zł. 50 000 zł – zakup waluty (50% euro, 50% dolary) – pozostaje 100 000 zł. 50 000 zł – pieniądze przeznaczone na inwestycje na giełdzie – pozostaje 50 000 zł (początkowo bym zaczął od około 5000 zł celem nabrania doświadczenia). 35 000 zł – zakup 4 letniego Volvo V50 (moje marzenie 🙂 ) – pozostaje 15 000 zł. 15 000 zł – podróż z żoną do Japonii – pozostaje 0 zł”. 9) Inne wiele celów Podatek od wygranej dla kochanego fiskusa: –200 000 (1 800 000) Operacja łap mojego psa: –2000 (1 798 000) Zakup mieszkania z rynku wtórnego w Warszawie: chciałbym już ograniczyć wydatki związane z wynajmem mieszkania (1700 zł za 29 m2). Zakładam, że nie zmieniam lokalizacji, czyli pozostaję na warszawskiej Woli. Mieszkanie z rynku wtórnego 53 m2 z miejscem parkingowym = cena wyjściowa 470 tys. Zakładam, że zejdziemy do 450 tys. żeby pokryć koszty notarialne i przysłowiowe malowanie (mieszkanie jest już wyposażone i wykończone): – 462 361,10 (1 335 638,90). Kurs angielskiego w Anglii (niezbędny do zmiany pracy): –10 000 (1 325 638,90). Kurs języka chińskiego: –10 000 (1 315 638,90). Kupno mieszkania dla rodziców w Łomży: –250 000 (1 065 638,90). Wejście kapitałowe w warsztat taty: –100 000 (965 638,90). Leasing samochodu na firmę taty (rocznie): –101 893,68 (863 745,22) schronisko na paluchu 5% kwoty pozostałej: –43 187,26 (820 557,96) pozostałą kwotę: a) 800 000 na konto oszczędnościowe (połowa na krótkie terminy z wykorzystaniem krótkich promocji na 3M, druga połowa na długi termin do max. 2 lat). b) 20 000 na inwestycje na giełdzie (jak wynika na giełdzie byłyby ok. to przenosiłbym środki z pierwszej połowy lokat). 10) Własna firma sprzątająca Witajcie drodzy JURORZY, Michał bardzo dziękuję Ci za opis tej promocji, cieszę się na możliwość zdobycia dodatkowych pieniędzy. Jeszcze do niedawna całą wygraną w Lotto pewnie rozdałabym bardziej potrzebującym ode mnie i po wszystkim byłabym biedniejsza niż jestem teraz. Jednak po przeczytaniu książki ks. Stryczka “Pieniądze w świetle Ewangelii”, o której ciągle myślę, moje postępowanie nie byłoby tak lekkomyślne. Na pewno częścią wygranej podzieliłabym się z rodziną i przyjaciółmi, zapewniłabym wykształcenie moim dzieciom. A mężowi profesjonalne narzędzia do pielęgnacji ogrodu warzywnego, który uwielbia. A sama otworzyłabym najlepszą firmę sprzątającą w całym Olsztynie. Taką perfekcyjną panią sprzątającą biura, mieszkania i domy może nie w eleganckiej sukience i szpilkach, ale na pewno z niegasnącym uśmiechem na ustach. Czy można cieszyć się na sprzątanie? Jakie to przewrotne, że mając 2 miliony w kieszeni zaczynam marzyć o sprzątaniu i ciężkiej pracy. Bez wstydu, że to zajęcie dla nieuków (a skończyłam przecież dobre studia) wyobrażam sobie, że wchodzę do brudnego domu, a oddaję klientowi lśniące wnętrza. Czy można sprzątać z pasją i wyobraźnią? Czy może być coś lepszego niż uczucie zmęczenia po dobrze wykonanej pracy, która komuś służy? Pozdrawiam i idę dalej marzyć. 11) Dywersyfikacja Jeszcze 5 lat temu, gdy stopy procentowe były na sensownym poziomie, odpowiedziałbym bez wahania, że włożyłbym to na lokatę / kupił obligacje. Natomiast dzisiaj musiałem się zastanowić. Zwłaszcza, że nie jest to 30 milionów, a “zaledwie” dwa. Wkładając je na konto (2,5% w skali roku) wychodzi miesięcznie (po uwzględnieniu podatków) 3037 zł. Jeżeli chciałbym być rentierem to dla tej kwoty na pewno bym nie rzucił pracy (którą lubię) i w dodatku posiadany kapitał by się nie powiększał. Pomyślałem zatem, aby z zainwestowanych środków mieć dochód pasywny. Na przykład kilka mieszkań w sensownej lokalizacji z przeznaczeniem na wynajem. Inwestując całość, przy 4 mieszkaniach 2-osobowych i opłacie 2000 zł od osoby, sam kapitał zwróciłby się dopiero po 278 miesiącach (21 latach). Jednak po 41 latach procent składany zaczyna mieć przewagę nad wpływem z wynajmu. Byłoby to co najwyżej dobrym pomysłem na emeryturę (ok. 7000 zł co miesiąc), Większy zysk dadzą inwestycje obarczone ryzykiem (giełda, fundusze) albo własna firma. Myślę jednak, że bez wiedzy i inwestowania cennego czasu, dużo większa jest szansa, że to się nie uda. Ponieważ lubię swoją pracę, nie chciałbym rozpoczynać własnej działalności. Uważam bowiem, że nie po to wygrywa się w Lotto, żeby te pieniądze unieszczęśliwiły. Zatem wygraną najpewniej podzieliłbym w proporcjach: 10% na realizację małych marzeń (najlepszy użytek to nie tylko oszczędzanie), 45% na średnioterminową lokatę dającą co jakiś czas zastrzyk gotówki (np. na podróże) i dużą poduszkę finansową, 25% w nieruchomość na wynajem z myślą o emeryturze, 10% na inwestycje, na których można sporo zarobić ale też i stracić, zlecone innym np. biuru maklerskiemu, 10% jako mecenat w uruchomienie obiecującego projektu z tematyki, którą się interesuję i w który mógłbym się angażować. 12) Prywatne przedszkole i szkoła Założyłabym przedszkole i szkołę prywatną, gdzie dzieci byłyby nie przechowywane, a wychowywane. Z nowatorskimi metodami nauczania, które uczyłyby kreatywnego myślenia, a zdobywanie wiedzy nie byłoby przykrym obowiązkiem, tylko przyjemnością. Miejsca gdzie dzieci traktowane byłyby indywidualnie, jako podmioty, a nie konglomerat jednostek. Takie miejsca chciałaby, dla własnego dziecka i takie chciałabym stworzyć dla innych. Wierzę, że inwestycja w dzieci to inwestycja nie tylko w ich, ale też w moją własną przyszłość i zaprocentowałaby lepiej niż lokata 5%. 13) Lokata na ochłonięcie i dom w ciepłych krajach Cześć Michał, cześć Gabi 😉 Życzę wytrwałości w czytaniu tych wszystkich napływających odpowiedzi. Mam nadzieję, że będzie ich bardzo dużo. Mam również nadzieję, że zwalczyłabym pierwszy odruch szaleńczego wydawania wygranych pieniędzy i włożyłabym je na 6-miesięczną lokatę. Jako osoba nieprzyzwyczajona do posiadania tylu środków miałabym czas na ochłonięcie. Trzeba zachować spokój i rozsądek. 😉 W tym czasie poszukałabym niewielkiej nieruchomości położonej nad morzem w państwie z łagodniejszym niż Polska klimatem (Hiszpania, Portugalia, Maroko? A może jednak Azja albo Ameryka Środkowa? Tyle możliwości!), którą można byłoby użytkować cały rok i wynajmować turystom. Być może kiedyś stanie się miejscem, gdzie spędzę resztę życia, wychowam wnuki. Po okresie leżakowania, połowę wygranej przeznaczyłabym na zakup wybranej nieruchomości i koszty związane z obsługą jej wynajmu. Z drugiej części 10% wygranej przekazałabym na cel dobroczynny/kościół (najlepsza obok posiadania dzieci inwestycja – wierze, że dobro zawsze powraca). Spłaciłabym kredyt mieszkaniowy (ok. zł), czym uwolniłabym się od wszelkich zobowiązań finansowych. Obecnie wraz z partnerem mieszkamy w 50 m2, dołożyłabym zł, „dokupiłabym” 1 pokój dla komfortu i zaczęła się rozmnażać. 😉 Prokreacja i tak jest w najbliższym czasie w planach. 100 000 ulokowałabym na jakiejś lokacie lub koncie oszczędnościowym w charakterze poduszki finansowej na czarną godzinę. 100 000 chciałabym odłożyć na inwestycje o w miarę niskim ryzyku, ale w końcu mam 6 miesięcy na zastanowienie, więc nie będę od razu decydować na co dokładnie. 50 000 tys. podarowałabym rodzicom. Za resztę pieniędzy zapisałabym całą rodzinę na kurs językowy kraju, w którym znajdowałaby się kupiona przeze mnie nieruchomość. 😉 Moi rodzice za parę lat przechodzą na emeryturę, może mieliby ochotę spędzić jakiś czas pod palmą doglądając interesu? A jeżeli nie kurs językowy to cokolwiek by sobie wybrali. 😉 Może wspólna wycieczka na nurkowanie? Podsumowanie: Wygrana zł 10% podatek od gier: zł Nieruchomość w ciepłych krajach: zł 10% darowizna: zł Spłata kredytu: zł Dopłata do nowego mieszkania: zł Poduszka finansowa: zł Bliżej nieokreślone inwestycje: zł Darowizna dla rodziców: zł Kurs językowy/ wycieczka: zł Ach, jak łatwo jest wydawać pieniądze, których się nie ma. 😉 Może czas zacząć grać w lotto? 14) Poduszka + dom + inwestycje Po pierwsze część pieniędzy przeznaczyłbym na zabezpieczenie, czyli 3000 zł x 36 miesięcy, to daje 108 000 zł. Tą kwotę odłożyłbym na konto oszczędnościowe bądź lokatę. Po drugie, liczy się wygodne życie, więc kwotę 392 000 zł przeznaczyłbym na dom, auto i parę innych jeszcze wygódek. Po 3 – inwestycje: kwotę 1 500 000 zł przeznaczyłbym na inwestycje, aby otrzymywać dochód pasywny bądź z portfela inwestycyjnego. Na dzień dzisiejszy może to być 6 mieszkań na wynajem, każde po ok. 250 000 zł. Pozwoliłoby to mi na osiągnięcie miesięcznego dochodu w granicach 4000–6000 zł miesięcznie.” 15) Podróżowanie i kuchnia Najlepszym użytkiem 2 milinów złotych byłoby zrobienie czegoś przyjemnego i zarazem pożytecznego. A więc: 1 milion odłożyłbym na koncie oszczędnościowym oprocentowanym na 2,6% w skali roku co dałoby mi przychód w wysokości 26 tyś. złotych. Teraz ta bardziej ekscytująca część: 1 milion pozwoliłby mi na intensywne podróżowanie po świecie przez 5 lat. Dlatego nagłośniłbym, że rzucam pracę i wyruszam na 5-letnie wakacje (to już wygenerowałoby spory szum w internecie). Następnie opisywałbym moje podróże, a także kuchnię z jaką miałbym przyjemność się tam spotkać – na dwóch osobnych stornach internetowych. Następnie zacząłbym na nich zarabiać poprzez: Sponsoring wycieczek (info o sponsorze na stronie). Sponsoring podcastu, wideo lub lokowanie produktów w social media. Reklamę produktów na stronie. Systemy afiliacyjne. Ebooki/webinary typu “Jak wyciągnąć jak najwięcej przyjemności z wakacji” lub “Kuchnia tajska po polsku – porady wczasowicza”. Lokowanie produktów w mediach społecznościowych. Rozmarzyłem się 🙂 16) Muzyczne przedszkole i inwestycja w syna Gdybym grała w Lotto… nie zdarza mi się, jednak gdybym grała i wygrała kwotę 2 mln złotych na pewno zaczęłabym od tego aby się tą kwotą podzielić z bliskimi. Wokół siebie mam sporo osób które potrzebują wsparcia finansowego. Oczywiście moja rodzina też potrzebuje zabezpieczenia, mam czworo dzieci, dlatego też chciałabym każdemu z nich kupić mieszkanie, przez czas ich dorastania lokale te mogłyby być wynajmowane, a dochody z wynajmu odkładane na naukę dzieci. Ponadto w ostatnim czasie kupiliśmy z mężem dom z 1936 roku, który potrzebuje ogromnego nakładu finansowego, aby mógł nabrać charakteru roku 2015. Moim marzeniem było otwarcie integracyjnego przedszkola dla dzieci, w duchu zdrowego trybu życia, trochę sportu dla najmłodszych, ale przede wszystkim muzyki. Muzyczne przedszkole – tak, to byłaby największa inwestycja z wygranej. Muzyczne przedszkole z zapleczem nauczycieli wysoko wykwalifikowanych. Rozważam także inwestycję w mojego najstarszego syna, który marzy o wyjeździe na studia zagraniczne – uczy się w klasie wiolonczeli, a wymarzona profesor uczy w Amsterdamie. Część pieniędzy przeznaczyłabym też na podróże mojej rodziny w różne miejsca świata, ale na wakacje to kwestia wyjazdów dwa razy w roku, istotne jest również utrzymywanie kontaktu z rodziną zamieszkującą poza granicami kraju. Mąż chciałby na emeryturze zamieszkać gdzieś, gdzie ciepło jest przez cały rok, ale ja dobrze się czuję tutaj w Polsce i nie zamierzam jej opuszczać. Dwa miliony to jednak strasznie dużo… 17) Emerytura z wierszem w tle Cześć jestem Kornel mam 21 lat, choć to może nie wiele chciałbym urzeczywistnić sen o emeryturze przed 50 (być może zacząłem oszczędzanie wystarczająco wcześnie 😛 ). Niezbyt konkretnie napisałem o swoich pomysłach na 2 miliony, ale mam nadzieję, że taka forma też jest do przyjęcia i spodoba się wam mój wiersz. LOTTO SEN Dwa miliony to tylko marzenia, lecz coraz bliższe są one spełnienia. Blog Twój bowiem czytać zacząłem i oszczędzaniem wnet się zająłem. Szukałem sposobu na pieniędzy mnożenie, bo coraz głośniejsze synka gaworzenie. To wózek, ubranko, buciki i chrzest, a czasem trzeba coś jeszcze zjeść! Wtem słyszę Cię w radiu, słucham… EUREKA! W końcu znalazłem odpowiedniego człowieka! Czytałem przez noc, myślałem za dnia i w wieczór budżet stworzyłem raz dwa. Wyszło mi najpierw że nie jest tak źle, lecz z czasem wydatków jest wcale nie mniej… I znów, to niania, zakupy, zabawki i kino, a pieniędzy jak nie było tak nimo. Pracuję, studiuję, rodziną się zajmuję, więc czasu na oszczędzanie ciągle brakuje. Pomysłów od groma zeszyty zapisane, ale za co to zrobić takie mam pytanie? Tak wiele potrafię, tak bardzo chcę, ale milionów, nie wyczaruję… Lotto, a jakże, uratować może, lecz trafić nie łatwo, ach daj Panie Boże. Dziś znów to nadałem, myśleć zacząłem, czy warto tak wciąż pracować z mozołem? Warto, na pewno, choć do pięćdziesiątki, bo dalej emerytury będą początki! Pytasz, co zrobię jak wygram, kto wie?? pewnie mieszkanie (nie jedno), firma i pies. Coś by pasywny dochód wciąż rósł, a życie minęło jak po płatkach róż. Chce tyle zwiedzić i tyle zrobić, że nawet zainwestuję w pył z drogi! Byle szczęśliwe i zdrowo, z rodziną, bo droższa jest ona, niż nie jeden milion… 18) Kierunek Filipiny Podzieliłabym! Za 690 tys. zł zakupiłabym i wykończyła/wyremontowała trzypokojowe mieszkanie z miejscem w garażu podziemnym i oknami na południowy zachód, usytuowane w południowych rejonach Warszawy, po lewej stronie Wisły. Za 400 tys. zł zakupiłabym i wykończyła/wyremontowała mieszkanie moim Rodzicom w Piasecznie. Za 80 tys. zł kupiłabym tacie dwuletnią hybrydową Toyotę Auris bądź dwuletniego Mercedesa klasy A. 15 tys. zł przeznaczyłabym na cel charytatywny – najpewniej któreś ze znanych od lat schronisk dla zwierząt. 15 tys. zł wpłaciłabym na nowo otwarte Konto 360 :D, wzięła półroczny bezpłatny urlop w pracy (i mąż też) i spędzilibyśmy 6 wspaniałych miesięcy na ukochanej (choć jak dotąd tylko raz odwiedzonej) filipińskiej wyspie Bantayan (i pewnie jeszcze przywiozłabym sporo z tej kwoty), zakładając równocześnie bloga dla znajomych, aby prowadzić go prosto z ogródka pełnego palm kokosowych i krzaków aloesu, wśród wędrujących po trawie krabów wielkości dłoni i podejrzanie zerkających spod dachu gekonów, i próbując optymalizować ruch na blogu tak, aby zarabiać na reklamach i zarobek ten w całości przekazywać na odbudowę tej wyspy (mocno zniszczonej tajfunem Yolanda w 2013). Pozostałe 800 tys zł ulokowałabym: częściowo na polskich lokatach i w funduszach, częściowo na amerykańskich tak aby po powrocie z wakacji móc już czerpać niewielkie korzyści z odsetek a po roku, może dwóch latach zająć się własnym skromnym biznesem, na który pomysłów jest mnóstwo a inspiracją ciągłe podróże. Ale się rozmarzyłam! 19) Dużo pomocy i firma ślubna Moment, gdy pieniądze wpływają na moje konto wyglądałby zapewne następująco: Płaczę z radości. 🙂 I wydaję pierwsze pięćdziesiąt groszy na chusteczki higieniczne w pobliskim kiosku, ale nie przejmuję się – zwróci się w odsetkach od inwestycji! Gdy już ochłonę, wykonuję telefony do najbliższych pytając jakie mieliby życzenia, gdybym mogła sprawić im duży prezent, na który nie mogą sobie pozwolić, a myśleli o nim od dawna. Nie zdradzałabym szczegółów, żeby nie naprowadzać ani nie sugerować niczego. Myślę, że mamę wysłałabym na dwutygodniowy wyjazd do pięknego miejsca, gdzie mogłaby zadbać też o duszę i ciało, a potem pomogłabym jej sfinalizować zakup nowego auta. Bratu sprawiłabym może Volkswagena Golfa, bo już tak często o nim mówi, że wydaje się świata poza nim nie widzieć. Z tatą miałbym problem – jemu też przydałby się wyjazd pełen odpoczynku i relaksu, ale najlepsza wydaje mi się inwestycja w jego zdrowie. Wysłałabym go na wyjazd terapeutyczny dla osób uzależnionych od alkoholu, jeśliby wyraził chęć. Otworzyłabym też dobrą lokatę każdemu z nich, informując ich o tym dopiero w stosownym czasie. Po podsumowaniu wydatków na najbliższych, poprosiłabym chłopaka, żeby wykonał telefon do jego rodziców z podobnym pytaniem – chętnie pomogłabym im i podziękowała za wszystko, co dla nas robią. Nie byłyby to tak wielkie prezenty, ale chciałabym, żeby poczuli się wyjątkowo, bo każdemu rodzicowi się to należy – niezależnie czy jest pierwszą, czy “drugą” mamą. Zakładam, że zostałoby mi jeszcze około 1,5 miliona złotych. Mimo tak znacznego budżetu, starałabym wszystkich zakupów prezentów dla rodziny dokonywać najbardziej ekonomicznie – uczyłabym się negocjowania lepszych warunków, bo uważam, że to ważna umiejętność, a wiem, że muszę nad nią popracować. Jako o następnego zadbałabym o mojego chłopaka – spełniłabym jedno jego duże życzenie. Bardzo ciekawi mnie, o co by poprosił – pomoc przy spłacie mieszkania, podróż do Mongolii albo Australii, czy zupełnie zaskoczyłby mnie inną rzeczą? Najchętniej spełniłabym obie powyższe, bo wiem, że poczułby wtedy, że złapał trochę oddechu w życiu. Kolejny weekend spędziłabym na śledzeniu ofert banków w internecie. Założyłabym kilka lokat, typując najkorzystniejsze i rozlokowała około 0,9 miliona w różnych bankach, żeby popracowały najlepiej jak to możliwe. Pozostały budżet zainwestowałabym w pierwszej kolejności we własną firmę – konsulting ślubny – szkolenia, kursy, budowanie tożsamości i rozpoznawalności marki, piękny lokal i przygotowanie do pierwszych dużych zadań Kiedy wszystkie powyższe projekty byłyby w fazie realizacji albo zaawansowanego planowania, nagrodziłabym samą siebie za bycie dzielną:) i odpowiedzialne gospodarowanie budżetem – kupiłabym sobie piękny miejski rower marki Electra i zarezerwowała miesięczną podróż dla dwojga do Tajlandii – żeby na chwilę przed ruszeniem z kopyta z własną firmą wyciszyć się i naładować dobrą energią i słońcem. Nie zapomniałabym oczywiście o wysłaniu pocztówek do bliskich – takie tradycje trzeba pielęgnować, niezależnie od stanu konta. 🙂 Zdecydowałam się przedstawić historię realistyczną, osadzoną w realiach naszej polskiej rzeczywistości, bo często słyszymy w mediach, że baśnie o milionowych wygranych kończą się fatalnie, a ja wierzę, że stąpanie twardo po ziemi wobec inwestycji – niezależnie od ich rozmiaru – jest jedynym gwarantem sukcesu. 20) Studia + mieszkania dla dzieci + dom 2 miliony wygrane w Lotto byłoby faktycznie optymalną kwotą zapewniającą zaspokojenie wszelkich potrzeb mi i mojej rodzinie. Najpierw zapłaciłabym za te studia podyplomowe, które mi przeszły koło nosa, bo mnie wywalili z roboty (przepraszam: “zlikwidowano moje stanowisko pracy”). Mam troje dorosłych dzieci, które tułają się po świecie bez bliskiej perspektywy kupienia własnego mieszkania. Więc w następnej kolejności – po 300 000 zł na jedno. Dalej sobie dadzą radę. Kolejne 200 000 zł poszłoby na remont starego poniemieckiego domu po dziadkach. Pewnie zamieszkałabym tam na stare lata i prowadziłabym jakąś działalność gospodarczą i społeczną dającą mi radość i satysfakcję, a innym pożytek. Pozostałe 700 000 zł (bo już podatek zapłacony) zapełniłoby z nadwyżką lukę budżetową powstałą po wywaleniu mnie z pracy na rok przed okresem ochronnym. A potem powolutku korzystałabym z pieniędzy leżących spokojnie na koncie w banku (Millenium 😉 i wiodłabym spokojne życie na wsi wyplatając koszyki i piekąc chleb. 21) Oszczędzanie czasu innych Drogi Michale! Postaram się pisać krótko, bo pewnie czytasz dziś setki podobnych tekstów. 🙂 Zapewne można się z nich wiele dowiedzieć o ludzkich marzeniach – w każdym razie o tych, które można zrealizować za pieniądze. Ja też początkowo sądziłam, że napiszę, w co chciałabym zainwestować, co kupić, na co wydać kasę i jak ją pomnożyć. Oczywiście, są takie rzeczy, każda ma mniejszy lub większy sens, ale zastanawiałam się nad odpowiedzią konkursową przez kilka dni i wciąż kołatało mi się w głowie, że nie to jest najważniejsze. W końcu zrozumiałam, jaka powinna być moja odpowiedź, jeśli mam jej udzielić szczerze. A dziś wysłuchałam 61 odcinka Twojego podcastu i kiedy na koniec poprosiłeś o opinie, czy ludzie chcą słuchać takich rzeczy, wiedziałam już, że to jest to. To, co powiem, może być w pewnym sensie odpowiedzią na Twoje pytanie. Zatem – „do adremu”. 🙂 Gdybym nagle stała się posiadaczką dwóch milionów, wymieniłabym je na inny, o wiele cenniejszy zasób. Użyłabym tych pieniędzy, żeby pomóc sobie i jak największej liczbie innych ludzi zaoszczędzić czas. Jak najwięcej czasu. W każdy możliwy sposób. Od jeżdżenia po mieście taksówką zamiast tramwajem, poprzez zmniejszenie liczby godzin poświęcanych na niesatysfakcjonujące zarobkowanie, aż po zapewnienie szybkiej i skutecznej pomocy medycznej tym, którzy ją odsuwają na wieczne „później” albo w ogóle z niej rezygnują – z oszczędności, z pośpiechu, z przekonania, że są inne, ważniejsze sprawy. Czas jest, moim zdaniem, jedynym celem, dla którego warto cokolwiek poświęcać. I, paradoksalnie, odebrałam tę lekcję nie wtedy, kiedy większość swojego czasu poświęcałam na zarabianie pieniędzy, lecz kiedy moja finansowa sytuacja nieco się unormowała. Okazało się bowiem, że nie ma nic cenniejszego niż nasz czas. To, co z nim zrobimy, to temat na następny konkurs ;), ale łatwo sobie wyobrazić rodziny spędzające wspólnie całe dnie, niekończące się rozmowy przyjaciół, szczęśliwych ludzi, którzy nie muszą z niczego rezygnować i przekuwają w rzeczywistość najpiękniejsze marzenia z dzieciństwa. Może musi być tak, że przez połowę życia staramy się za wszelką cenę zdobyć kasę, żeby przez drugą połowę wydawać ją na próby odzyskania tego, co straciliśmy. Niestety, kiedy już ustabilizuje nam się hierarchia wartości, niektóre rzeczy mogą się okazać nie do odzyskania. Nigdy więcej nie będziemy mieli po dwadzieścia lat. Nadszarpniętych więzi międzyludzkich może już nie uda się zreperować. Podobnie ze zdrowiem. Dlatego gdybym wygrała dwa miliony w Lotto, postarałabym się, żeby każda złotówka pomogła komuś mieć więcej czasu na naprawdę ważne sprawy. Pozdrawiam serdecznie i – korzystając z okazji – dziękuję za Twoją pracę i trzymam kciuki za Twój czas. 22) Kurs dietetyki i inwestycje W pierwszej kolejności z pewnością podjęłabym kroki stworzenia planu rozwoju osobistego. Zaledwie 10 000 zł wystarczyłoby mi aby ukończyć kurs w Londynie z zakresu dietetyki, bo czy w życiu nie chodzi o to aby robić coś co sprawia nam przyjemność i dodatkowo jest źródłem utrzymania? Milion złotych byłby na lokatach / funduszach inwestycyjnych. Tak aby mógł spokojnie spłacać się zaciągnięty już kredyt na mieszkanie. Jedną z inwestycji zapewne byłoby wielopokojowe mieszkanie z rynku wtórnego w centrum tak aby mogło być wynajmowane 4–5 studentom. Oczywiście część wygranej trafiłaby do rodziny, najbliższych. 23) Piekarnia w Mińsku i poduszka finansowa Cześć! Jestem z Białorusi, ale od 3 lat mieszkam w Katowicach. Mam tu męża, pracę, mieszkanie – w miarę poukładane życie. Gdybym wygrała 2 miliony w Lotto, odwróciłabym je do góry nogami :). Zrealizowałabym swoje marzenie: otworzyć piekarnię w moim rodzinnym mieście Mińsku. Dlaczego tak? Bo w Mińsku niestety jest ciężko o dobry biały chleb. To, co się sprzedaje w sklepach nie ma ani smaku, ani duszy; małych piekarni prawie nie ma. Z jednej strony uważam to za szansę na biznes, z drugiej, naprawdę chciałabym zmienić tę sytuację – przywrócić stare tradycje – a jestem pewna, że je mamy. I ostatnie (last but not least), chciałabym częściej bywać ze swoją rodziną, w swoim mieście – bardzo mi ich brakuje. Oczywiście, musiałabym wszystko dobrze przemyśleć, dużo rzeczy się dowiedzieć i nauczyć, znaleźć odpowiednie miejsce i ludzi. I przede wszystkim zdecydować się i spróbować. Kwota zł jest trochę większa, niż te, którymi zwykle mogę dysponować 🙂 więc trochę ciężko mi jest myśleć w takich kategoriach – zdecydowanie musiałabym pogłębić swoją wiedzę w obszarze finansów. Ale na pewno nie postawiłabym wszystko na jedną kartę. Z części pieniędzy zrobiłabym bufor na wypadek porażki, jakieś oszczędności, a może i inwestycje. Oprócz tego wspierałabym inne fajne projekty i organizacje charytatywne. Dziękuję za uwagę oraz za dodatkową motywację! 24) Fundusze inwestycyjne i podróż dookoła świata Moim marzeniem jest podróż dookoła świata, stąd po wygraniu 2 milionów złotych, ulokowałbym tę kwotę na lokatach i funduszach. Dzięki temu mógłbym ruszyć w podróż, finansując ją z odsetek. Przy założeniu 5% rocznej stopy zwrotu i po odliczeniu podatku, średnio miesięcznie miałbym ok. 6700 złotych odsetek, co pozwoliłoby na niskobudżetową podróż dla mnie i narzeczonej. Celem podróży byłoby zwiedzenie 100 krajów w 1000 dni. Aby pozyskać dodatkowe fundusze, prowadziłbym blog, na którym relacjonowałbym przebieg wyprawy na żywo, jak również założył projekt crowdfundingowy do sfinansowania podróży po Azji. Po powrocie wydałbym książkę, prowadził szkolenia dla osób zainteresowanych podróżami i zakupił mieszkanie 80 m2 w Krakowie (ok. 480 tysięcy złotych), aby móc spokojnie założyć rodzinę. Pozostałe ok. 1,5 miliona nadal pracowałyby na lokatach i funduszach, a ja mógłbym spokojnie rozwijać się zawodowo, nie uzależniając swojej ścieżki rozwoju od wynagrodzenia. Odnośnie podróży zamieszczam również krótki wiersz mojego autorstwa 😉 2 miliony w mej kieszeni, nasze życie szybko zmieni. Kasę szybko ulokuję, do podróży się szykuję. W podróżnika się dziś wcielę, bo odsetek mam już wiele. Prawie 7 tysięcy miesięcznie i podróżuję z narzeczoną bezpiecznie.” 25) Promocja sportu lacrosse w Polsce Stworzyłbym program promocji sportu lacrosse w Polsce. Zaprosiłbym najlepszych graczy i trenerów z Ameryki. Za pieniądze z wygranej opłaciłbym ich hotele i przelot. Prowadziliby warsztaty dla młodych w całej Polsce. Stworzyłbym firmę importującą sprzęt po najniższych cenach. Przebijając cenowo wszystkie sklepy w Europie zyskałbym licencję na sprzedawanie sprzętu na cały kraj. Popyt wytworzony przez promowanie sportu zagwarantuje mi stały dochód. W 2017 roku odbędą się the World Games 2017 we Wrocławiu. Na tej imprezie lacrosse zdobędzie ogólnokrajową sławę. W 5 lat powstanie wiele klubów w Polsce. Różne oddziały mojej organizacji w miastach sponsorowałyby lokalne kluby. Po 10 latach zaistnieje samowystarczalna infrastruktura z kontraktami zagranicznymi i teletransmisjami. Sport urośnie do rangi “nowych skoków narciarskich”. Po 20 latach wyprzedza w popularności siatkówkę. Po 50 latach zrównuje się z piłką nożną. Kluby są w stanie przyznawać stypendia młodym zawodnikom gwarantując im wyjazd do USA na wymianę. Moja organizacja funduje co roku nagrodę dla najlepszych sportowców-ekonomistów. Nazwa nagrody do “Złota piłka im. Michała Szafrańskiego”. 26) Spłata kredytu i wszystkiego po trochu 2 miliony. Kupa kasy, ale czy wystarczy, aby pokryć moje wszystkie wymarzone plany i potrzeby? Spróbujmy jakoś ją rozplanować 🙂 Nie było mi trudno wybrać rzeczy, na które przeznaczyłbym te pieniądze. Od dawna mam już wszystko obmyślone. Moje marzenia są konkretne, a cele określone, dzięki temu jestem w stanie dokładnie wyliczyć ile będą mnie one kosztowały. Rozdzielmy, zatem te 2 miliony pomiędzy poszczególne wydatki, inwestycje i marzenia. W pierwszej kolejności spłaciłbym kredyt na mieszkanie (250 tys.). Uwolniłbym się od tego ciążącego na moich barkach balastu. Stać mnie na niego i nie mam problemów z płaceniem rat, mimo to czuję duże obciążenie psychiczne, które niekiedy blokuje moje życiowe wybory. Następnie 500 tys. przeznaczyłbym na zabezpieczenie przyszłości mojej własnej jak i mojej kochanej żonki. Wiadomo przecież, że po przejściu na emeryturę dostanę od Państwa, w najlepszym przypadku, 20% ostatniego wynagrodzenia. Trzeba, więc samemu zadbać o pieniądze na starość. Za dane pół miliona wykupiłbym 2-pokojowe mieszkanie w dobrej lokalizacji (pod wynajem), założył jakąś lokatę, wykupiłbym jednostki funduszu pieniężnego w jednym z TFI i zakupił trochę złota (jako ogromny fan puszczanego na Discovery programu – Gorączka Złota – po prostu muszę mieć złoto i tyle). 300 tys. ulokowane na dwóch osobnych lokatach lub kontach oszczędnościowych, po 150 tys. na każdym, przeznaczyłbym na zabezpieczenie przyszłości moich pociech- dwóch ślicznych córek. Byłyby to pieniądze na studia, wesele, start w dorosłe życie, czy wkład własny do ich mieszkań. Myślę, że chcielibyśmy, wraz z żoną, nieco odwdzięczyć się naszym rodzicom za wszystko, co dla nas robią. Wysłalibyśmy ich na długie wczasy lub turnus w sanatorium. Posłałbym moją Mamę do dobrego lekarza i zafundował jej terapię, na którą ona sama zawsze żałuje sobie pieniędzy. Kwota, którą przeznaczyłbym na rodziców to 20 tys. 15 tys. przeznaczyłbym na roczny turbo kurs języka angielskiego dla siebie, żony oraz dzieci. Zawsze chcieliśmy się podszkolić w językach obcych, ale zawsze brakuje czasu i szkoda na do pieniędzy. Jednak bardzo pragnę nauczyć się angielskiego, by móc swobodnie mówić i pisać w tym języku i komunikować się z resztą świata. Widząc, że w Internecie jest pieniądz, bardzo chciałbym nauczyć się jak go stamtąd „wydostać”. W tym celu zainwestowałbym kilka tysięcy w rozwój mój i żony. Po pierwsze pojechałbym do Warszawy, aby spotkać się z Tobą Michale (jeśli nie miałbyś nic przeciwko). Obgadalibyśmy kilka spraw dotyczących blogowania, ponieważ sam prowadzę stronę o finansach osobistych i mam w związku z tym kilka zapytań. Po drugie poszedłbym z żoną na kursy zakładania stron, pozycjonowania i pisania dobrych tekstów. Mając taką wiedzę, moglibyśmy spokojnie zacząć budować dochód pasywny i rozwijać nasze zainteresowania. Myślę, że na ten cel potrzebowałbym 20 tys. Jak już napisałem powyżej, sam też prowadzę małego, raczkującego bloga, którego chciałbym nieco rozwinąć. Myślę, że 5 tysięcy, mądrze zainwestowane pozwoliłoby mi nieco rozwinąć moją stronę internetową, a co za tym idzie, zwiększyć zainteresowanie i ruch na stronie. Moi znajomi mają chorego synka z wrodzoną wadą serca. Potrzebują masę pieniędzy na jego leczenie. Myślę wiec, że 10 tys. mogłoby im nieco pomóc. Ja praktycznie nie odczułbym braku tej sumy, ale myślę, że Oni byliby bardzo szczęśliwi z takiego prezentu. Kurcze, prawie bym zapomniał o sobie i moim zdrowiu. Sobą też by się przydało zająć. Przepuklina kręgosłupa czasami się odzywa. Trzeba by było coś z tym zrobić. 5 tysięcy myślę, że spokojnie by wystarczyło. Fajnie by było także nieco odpocząć od pracy, obowiązków i życia na pełnym biegu. Marzy mi się jakaś fajna podróż do Indii, Kambodży, Tajlandii lub Japonii. Myślę, że za 50 tys. dałoby się gdzieś wyjechać. No może za 100 tys. 🙂 Policzmy ile już wydaliśmy: 100+5+10+5+20+15+20+300+250+500=1 225 000 zł Zostało jeszcze ponad 700 tys. złotych! O jejku i co teraz zrobić? Nie zostaje nic innego jak wpłacić na lokatę lub jakieś konto oszczędnościowe i trzymać te pieniądze na tzw. czarną godzinę. Mogą także przydać się w przyszłości na realizację jakiś ciekawych pomysłów, które mogą pojawić się w trakcie realizowania swoich planów i marzeń. Podsumowując: 2 miliony złotych to trochę za mało, aby móc pozwolić sobie na niechodzenie do pracy i życie z odsetek, jednak kwota ta w zupełności zaspokoiłaby potrzeby finansowe moje i mojej rodziny. Jak widać nawet sporo je przewyższa? Szkoda, że nigdy nie wygram takiej kasy (bo nie gram w Lotto). Będę musiał sam ją zarobić. 27) Inwestycje i marzenia Niezależnie od wysokości wygranej, przede wszystkim spełniłbym daną za czasów studiów obietnicę. Wraz z kolegą z grupy obiecaliśmy sobie, że jeżeli kiedykolwiek któryś z nas trafi “6” w Lotku, to zaprosi drugiego na mecz NBA do pierwszych rzędów hali. Mecz oczywiście nie może być przypadkowy – postanowiliśmy, że wybierzemy się na spotkanie pomiędzy drużynami (jakiekolwiek by one nie były) Marcina Gortata i LeBrona Jamesa czyli największej gwiazdy polskiej i amerykańskiej. Być może to doświadczenie sprawiłoby, że powróciłbym do aktywnego kibicowania, na które niestety nie mam obecnie zbyt wiele czasu. 🙁 Pozostałe pieniądze, podzieliłbym procentowo i przeznaczył na następujące cele: 50% – inwestycje w mieszkania 20% – lokaty 10% – inwestycje na GPW (akcje) 10% – cele charytatywne 10% – marzenia i bieżące wydatki Myślę, że bardzo zbliżony podział zastosowałbym nawet gdyby wygrana wynosiła 20 mln. 🙂 Wypadałoby teraz uzasadnić swój wybór, zatem do dzieła: Mieszkania – mieszkam w Trójmieście i tutaj chciałbym rozpocząć inwestycje. Za przeznaczoną kwotę chciałbym zakupić 2 –3 mieszkania (w zależności od metrażu, lokalizacji itd.) z przeznaczeniem pod wynajem. Jak sam wiesz, jest to bardzo fajna opcja na zwiększenie dochodu pasywnego. Jest wiele innych inwestycji, które potrafią przynieść dużo wyższą stopę zwrotu, jednak niestety obarczone są one dużo większym ryzykiem. A po co dodatkowo się stresować? 🙂 Inwestycja ma jeszcze jedną zaletę, jeżeli wybierze się dobrą, rozwojową lokalizację to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że w przypadku sprzedaży uzyskałbym kwotę co najmniej równą cenie zakupu. Dlatego z wyborem potencjalnych mieszkań nie spieszyłbym się za bardzo. W końcu pieniędzy na życie wystarczyłoby, a nie lubię podejmować pochopnych decyzji. Lokaty – całkowicie bezpieczne inwestycje, pieniądze pracowałyby tutaj spokojnie na “własną” emeryturę (bo na państwową nie liczę) lub byłyby wykorzystywane, odpukać, w sytuacjach nagłych, tj. wypadkach, ciężkich, chorobach itp. Akcje – od 2 lat inwestuję na GPW z długoterminowym horyzontem inwestycyjnym. Daje mi to satysfakcję i aktualnie trochę większy “zarobek” niż na lokatach. Dlaczego akcje, a nie inne instrumenty? Fundusze inwestycyjne odpadają, ponieważ lubię mieć kontrolę nad tym co kupuję i świadomość, że sam popełniłem błąd/podjąłem właściwą decyzję. A skoro i tak znajduję czas na własne analizy to czemu pomniejszać ewentualny zysk poprzez opłaty dla funduszy? Być może kiedyś zdecyduję się na inwestycje w fundusze, gdyż umożliwiają one dużo łatwiejsze inwestowanie również poza granicami kraju, ale myślę, że ten czas jeszcze nie nadszedł. 🙂 Forex oraz instrumenty pochodne są obarczone zbyt dużym ryzykiem, dlatego traktuję je bardziej jak hazard i myślę, że nigdy nie zostaną przeze mnie przetestowane. Możliwe, że zainwestuję w obligacje korporacyjne, ale póki co nie poświęciłem zbyt wiele czasu (mam jedynie podstawową wiedzę), aby zapoznać się z tematem. A nie lubię inwestować w coś, czego do końca nie rozumiem. 🙂 Cele charytatywne – to chyba najtrudniejsza do opisania (i “wykonania”) kategoria, ale mogąca dać bardzo duże poczucie spełnienia. Dawno temu postanowiłem, że ewentualne 10% przekazałbym organizacji pożytku publicznego, którą corocznie wspieram moim 1% podatku. Wiem, że te pieniądze bardzo by im się przydały. Słyszałem również, że wiele ludzi czyni takie obietnice w przypadku wygranej, lecz niewiele jej potem dotrzymuje. Mam nadzieję, że znalazłbym wystarczająco dużo siły, aby zrobić coś dobrego. W końcu to tylko 10%, a można by było podzielić się szczęściem z tymi potrzebującymi. Marzenia i bieżące wydatki – to z kolei najprzyjemniejsza kategoria. W końcu zawsze znajdzie się jakieś marzenie, na które można by było wydać pieniądze. Najbardziej banalnym i przyziemnym marzeniem jest zakup własnego mieszkania, w którym zamieszkalibyśmy z narzeczoną zaraz po ślubie. Jako, że dużą część mamy już odłożoną, koniecznym byłby tylko nieduży zastrzyk z tego funduszu. Moim największym marzeniem jest z kolei spędzenie wakacji w Australii. Zawsze fascynowało mnie to miejsce ze względu na bliskość natury i chciałbym je w końcu odkryć – wybrać się na safari, zobaczyć zwierzęta (zarówno lądowe jak i morskie), których wcześniej nie widziałem, nurkować u brzegów Australii, itd. Kolejnym marzeniem byłby zakup dobrej jakości przyrządów do warzenia piwa (jestem piwowarem domowym) i spróbowanie piwa Samuel Adams Utopias – ponoć najlepszego piwa na świecie, chciałbym się przekonać na własnym języku. Marzeń tych można by było mnożyć i mnożyć, ale nie chcę już przedłużać – wymieniłem najważniejsze z nich. Kończę i przepraszam za długi tekst, jakoś tak gładko się pisało :). 28) Latający uniwersytet finansowo-zdrowotny Hej, Mój pomysł na 2 mln pln: poza oczywistymi potrzebami materialnymi moimi i mojej rodziny (nieruchomości pod wynajem, inwestycje w wiedzę, ziemię czy metale szlachetne oraz wyprawa w ciekawe i wymarzone miejsca) zorganizowałabym fundację typu “Latający uniwersytet finansowy-zdrowotny”, opracowałabym ścieżki edukacyjne, cykle szkoleń jak nie dać się “golić” banksterom, jak dbać o zdrowie i nie dać się golić korporacjom farmaceutycznym i ruszyłabym nieść kaganek oświaty finansowo-zdrowotnej do przedszkoli, szkół, na uniwersytety. Nie pominęłabym również seniorów. Bogaty i zdrowy naród to silny naród. Hough! 29) Nieruchomości i fitness produkujący prąd 10% wygranej zainwestował bym w złoto. Złoto utrzymuje cały czas tą samą wartość nabywczą, a dodatkowo jakby kurs złota w pewnym momencie wystrzelił w górę, można to z zyskiem sprzedać. 80% tej kwoty bym zamienił na sztabki, 20% na monety 1 uncjowe – łatwiejsze do sprzedaży. 60% wygranej przeznaczył bym na zakup 3 mieszkań w Warszawie. 2 z rynku wtórnego – przeznaczone pod wynajem, który by zaspokajał aktualne wydatki, dawał zabezpieczenie i możliwość rzucenia pracy na etacie i rozpoczęciu czegoś własnego, 1 nowe mieszkanie, możliwe że jeszcze budowane gdzieś w pobliżu planowanych nowych przystanków metra. 10% wygranej przeznaczyłbym na otworzenie fitnes-rowerowego biznesu, sali do ćwiczeń z dostępnymi stacjonarnymi rowerami do ćwiczeń, a jednocześnie do wytwarzania prądu przez te urządzenia. I sprzedawał prąd w późniejszym czasie, gdyby wytwarzanie byłoby wydajne. 10% wygranej przeznaczyłbym na otworzenie biznesu do tworzenia aplikacji internetowych, co miałoby na celu zamianę etatu na własną działalność. Ostatnie 10% wygranej przeznaczyłbym na inwestycję w gospodarstwo rolne mojego kuzyna, unowocześnienie, optymalizację i znalezienie nowych dróg dystrybucji towarów jakie wytwarza. Wynajem mieszkań pozwoliłby mi na codzienne życie, zabezpieczenie w złocie, na różne losowe wypadki, okazje, niespodziewane ruchy w przyszłości, a 3 biznesy mogłyby się okazać źródłem mojego wzbogacenia, a na pewno by się okazały źródłem pracy dla kilku potencjalnych moich pracowników, partnerów biznesowych. Wszystko w rytmie: (Mt 25, 14–30). 30) Wierszowane inwestowanie Miłego czytania i dziękuję Ci za bezcenną wiedzę, którą mojej rodzinie przekazujesz za pośrednictwem bloga. Pozdrawiam serdecznie. A poniżej odpowiedź konkursowa: Michale drogi, trudne stawiasz pytania, wolałbym oszczędzić miliony niż mieć je z wygrywania, lecz skoro tak mocno los mi dziś sprzyja, odrzucam teorię marchewki i kija. Gdy już posiądę te góry mamony, zapewne pokornie przyjdę do żony, aby się spytać – “co zrobić kochanie?”, by głowy szybko nie stracić marnie. Jednak może się zbiorę w swym męstwie, a słowa wieszcza z bloga przypomnę: “szanuj pieniądz, licz budżet, oszczędzaj, a nie dopadnie cię nigdy nędza”. W domowym zaciszu otworzę Excela, wpiszę w nim dwójkę i trzy po dwa zera. Wydatki też zacznę powoli spisywać, budżetdomowy – “oj, żono wybacz”. Lecz żeby długo jej smutno nie było, mieszkanie kupię by lepiej się żyło. Wszystko co zrobić wiem już z podcastu, WNOP i już mieszkam na metrach stu. Aby zapewnić rodzinie mej przyszłość, liczę na giełdowych indeksów wyższość. Podstawy inwestowania są z #elementarza, a liczę, że historia lubi się powtarzać. A co ważniejsze od hossy i bessy, to lokowanie w poduszki bezpieczne. Wtedy się spada na cztery łapy, gdy w finansowe wpadam tarapaty. Jeśli o tarapatach i problemach już mowa, gdy zły BIK i fatalna historia kredytowa, mógłbym użyć Twych rad Michale drogi i znów obejrzeć #pokonajswedługi. Nie samym chlebem żyje zaś człowiek, chciałbym też oddać trochę dla pociech. Nie tylko moich, lecz tych bez nikogo, dzięki też temu poczuję się błogo. Znając me szczęście i powodzenie totkowe miliony to czcze życzenie. Lecz gdy je zdobędę mymi siłami Michała i #JOP obsypię nagrodami! To już koniec 🙂 No dobra. Wiem. Ten wpis ma ponad 10 tys. wyrazów i ponad 71 tys. znaków. Jeśli tu dobrnęliście, to tak jakbyście przeczytali 50-stronicową książkę. 🙂 Gratuluję! No i nie mówcie, że nie wiecie co zrobić z dwoma milionami złotych. Pomysłów jest tutaj aż nadto. Dobrej reszty dnia! Wójciak Karolina Opinie: Wystaw opinię Ten produkt nie ma jeszcze opinii Liczba sztuk w magazynie:5 Koszty dostawy: Odbiór osobisty zł brutto Kurier DPD zł brutto Paczkomaty InPost zł brutto Orlen Paczka zł brutto Kurier InPost zł brutto Kod producenta: 9788395858826 Majką wszyscy pomiatają. Gdy wygrywa miliony na loterii, ma szansę odmienić swój los. Naiwna, ściąga jednak na siebie szereg kłopotów. Darek ma dość beznadziejnej pracy i kiszenia się w małżeństwie, dla którego poświęcił młodzieńcze marzenia. Gdy pojawia się szansa na karierę, postanawia w końcu zrobić coś dla siebie. Czy szczęście można kupić? Czy ambicja może zaślepić? „Nigdy nie wygrasz to historia o zemście, ułudzie, bezwzględnym zabójcy i… miłości, która nie ma prawa się ziścić.” Dominika Matuła „Do bólu prawdziwa. Wzbudzająca skrajne emocje. Mocna i kontrowersyjna. Ludzkie charaktery przedstawione w mistrzowski sposób. Już dawno żadna książka mnie tak nie rozstroiła.” Melissa Darwood „Długo nie mogłam się otrząsnąć! To niesamowicie wciągająca i zaskakująca historia, która pokazuje, ile wart jest człowiek, a ile pieniądze!” Agnieszka Rybska, „Kiedy nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze! W tym przypadku pieniądze zniszczyły wszystko i wszystko się zniszczyło przez pieniądze! Każde zdanie, każde słowo w tej książce jest tam, gdzie powinno być! Kolejna powieść autorki, w której nie ma za dużo ani za mało! Tęsknię za czasem spędzonym z „Nigdy nie wygrasz”, bo są to wygrane chwile.” Marta Tyszkiewicz, profil z pasją (instagramerka) „Jeżeli myślisz, że pieniądze, to jedyne, czego brakuje ci do szczęścia, to koniecznie musisz przeczytać Nigdy nie wygrasz. Bardzo mocna i realistyczna książka. Mocna do tego stopnia, że już nigdy nie zagram w lotto.” Anna Linka, zlakarma (instagramerka) AutorWójciak Karolina Językpolski WydawnictwoWójciak Karolina ISBN9788395858826 Rok wydania2021 Wydanie2 Liczba stron474 OprawaMiękka ze skrzydełkami kg Typ publikacjiKsiążka -34% 365 dni Książka, która podbiła świat! Soczyście opisany świat gangsterskich porachunków, w którym nie ma litości, granic ani zasad – poza jedną: MUSISZ BYĆ MOJA. MASSIMO TORICCELLI jest młodym, szalenie przystojnym i szalenie niebezpiecznym szefem sycylijskiej mafii. Pięć lat temu podczas walki bossów został postrzelony i w stanie krytycznym trafił do szpitala. Wtedy, na granicy życia i śmierci, ukazała mu się tajemnicza nieznajoma. Postanowił, że za wszelką cenę będzie jego – w każdym znaczeniu tego słowa. LAURA BIEL jest filigranową brunetką, miłośniczką luksusowych marek i znudzoną życiem 29-letnią menedżerką hotelarstwa. Razem ze swoim chłopakiem Martinem i przyjaciółmi wyjeżdża na Sycylię. Wakacje mają naprawić pozbawiony namiętności związek i pomóc odnaleźć sens życia. Laura nie spodziewa się, że na jej drodze stanie najniebezpieczniejszy mężczyzna na Sycylii, który porwie ją, uwięzi, zagrozi śmiercią jej rodzinie i da 365 dni… na pokochanie go. Ale czy tyle wystarczy, by zakochać się w bestii? -36% 9 żyć Każdy z nas nosi w sobie historię, która domaga się opowiedzenia Czym jest dusza? Jaką drogę musi przebyć, by uwolnić się od ziemskich cierpień? I co czeka na jej końcu – jeśli ten koniec w ogóle istnieje… Dla dziewięciorga bohaterów tej książki, w ciała których na przestrzeni wielu lat wciela się ta sama dusza, walka o wewnętrzny spokój naznaczona jest bolesnymi traumami. Zgwałcona nastolatka, mężczyzna borykający się z niepełnosprawnością, udręczony morderca, młody chłopak chory na autyzm… Każdy z nich nosi w sobie piętno poprzednich wcieleń, które nieustannie sprowadza ich na manowce i uniemożliwia dokonywanie słusznych wyborów. Czy da się przerwać ten zaklęty krąg popełnionych w przeszłości błędów? -36% Abstrakcje na pograniczu Niektóre tajemnice powinny pozostać niewyjaśnione W miasteczku Odyńce życie toczy się codziennym, spokojnym rytmem – pijak nagabuje przechodniów o pieniądze, na bruku podskakują rikszowe taksówki, strażnik państwowy Igor rozważa problemy egzystencjalne, a pianistka Alicja gra w miejscowej tawernie. Ale pewnego dnia ten ład zostaje zburzony – oto dokonano dwóch zuchwałych przestępstw: napadu na Wytwórnię Papierów Wartościowych, w której drukowano dowody osobiste mieszkańców, oraz kradzieży cennych zeszytów nutowych wielkiego kompozytora narodowego Baltazara. Wkrótce okazuje się, że główna podejrzana, Alicja, padła ofiarą niecnej intrygi i musi salwować się ucieczką z miasta. Nieoczekiwanym towarzyszem jej niedoli staje się Igor, obdarzony szczególnym darem ściągania na siebie kłopotów. Los nie jest łaskawy dla tych dwojga i rzuca nimi w odmęty coraz dziwniejszych przypadków, zmuszając do walki o przetrwanie, prawdę oraz dobre imię. -32% Aleksandra Trzydziestosześcioletnia Aleksandra spełnia swoje największe marzenie i wyjeżdża na roczną misję do Afryki. Wszystko byłoby pięknie, gdyby pretekstem do podjęcia tej spontanicznej decyzji nie była ucieczka przed niekontrolowanym uczuciem do świeżo upieczonego szwagra... Aleksandra liczy jednak, że zmiana otoczenia pozwoli jej ukoić zszargane związkiem nerwy. Nie spodziewa się nowych wyzwań od losu i spotkania tego jednego jedynego, który pozwoli jej odzyskać wiarę w mężczyzn. Dlaczego więc po roku spędzonym w nigeryjskim sierocińcu wraca do Polski nieszczęśliwa? Jakie wydarzenia pewnego dnia doprowadzą Aleksandrę na dach wieżowca, gdzie zdecyduje się zakończyć swoje życie? -35% Alicyjka Książka nominowana do Nagrody Conrada. Tadeusz sobolewski o "Alicyjce": "Można by wykroić z tego scenariusz tragedii, powieść, teatralną psychodramę. Liliana Hermetz tak właśnie robi – próbuje różnych gatunków i form literackich, nawet rymów. Ta książka powstaje jakby na oczach czytelnika, przy otwartej kurtynie. I właśnie w tym przymierzaniu się do różnych form zawiera się sens Alicyjki – ważny, jak sądzę, nie tylko dla matek i córek. Widzimy, jak tworzy się rodzinny mit, bez którego nie da się oswoić elacji z matką. Ona nigdy nie jest idealna. Alicyjka mierzy się z wyobrażeniem matki. To wymaga odwagi, bo „niewiele jest w życiu takich potęg”. -30% Amator zbrodni Oto czwarta część serii Zakopiańska powieść kryminalna Mariusza Koperskiego. Autor po raz kolejny przenosi nas do Zakopanego, które skrywa mroczne tajemnice. Trudno być kobietą na Podhalu. Jeszcze trudniej być tu policjantką detektywem. Zwłaszcza jeśli jest się kimś tak delikatnym i wrażliwym jak Ewa Konarska. Ale ona jest także bardzo ambitna. I wreszcie osiąga swój cel. Po latach ciężkiej pracy i znoszenia upokorzeń otrzymuje swoją szansę. I od razu zostaje rzucona na głęboką wodę. Braki kadrowe w policji powodują, że musi zając się trudną sprawą podpalenia starego hotelu w centrum Zakopanego i odnalezionych w budynku zwłok. Ofiarą okazuje się być Łukasz Ruben, specjalista od PR, który wspierał jednego z kandydatów w zakończonych niedawno wyborach na burmistrza. Chcąc nie chcąc Ewa będzie musiała się więc zanurzyć się w świat lokalnych rozgrywek politycznych. Od początku wszystko układa się dla niej źle. W tajemniczych okolicznościach zostaje postrzelony jej partner Andrzej Lenart, także młody, niedoświadczony policjant. Leży w śpiączce i walczy o życie. Wiemy, że Ewa ma w tej sprawie coś do ukrycia, coś co by ja pogrążyło, ale zamierza do końca walczyć o swoją karierę. Ciągnie się za nią też plotka, że przyczyniła się do śmierci swojego męża, który ją katował. Do tego dochodzi presja ze strony matki, która nigdy do końca nie pogodziła się z tym, że córka postanowiła zostać policjantką i stopniowo się emancypuje. Sytuację komisarz Konarskiej dodatkowo komplikuje fakt pojawienia się w Zakopanem Jakuba Lenarta, starszego brata Andrzeja, także policjanta, który od początku obwinia Konarską o związek z postrzeleniem brata. Nachodzi ją, śledzi, prowokuje sytuacje, w których miałaby przyznać się do swojej roli w wypadku. Dużo jak na młodą wrażliwą kobietę. Lepiej grać w Lotto czy w Eurojackpot? I czy w ogóle to się opłaca? Matematyk wyliczył, jakie prawdopodobieństwo wygranej ma każdy z nas. Kto nie chciałby trafić szóstki w „totka”? To marzenie wielu Polaków, które jednak dla większości – pomimo ogromnych nadziei – wydaje się nierealne. Od jakiegoś czasu w Polsce możemy zagrać także na loterii Eurojackpot, która oferuje jeszcze wyższe kwoty niż Lotto. Która loteria bardziej się opłaca i jakie są szanse, by wygrać w poszczególnych losowaniach? Sprawdził to Łukasz Bury, matematyk z Centrum Nauki Kopernik. Matematyk z Centrum Nauki Kopernik wyliczył, która loteria daje większą szansę powodzenia. „Przede wszystkim z matematycznego punktu widzenia trzeba odróżnić dwa pojęcia. Mamy prawdopodobieństwo wygranej oraz oczekiwaną wartość wygranej, o której można myśleć jako średnim zysku” – zaznacza w rozmowie z WP Tech – „W języku potocznym często tych pojęć używa się wymiennie, ale jest to błąd, często zresztą wykorzystywany, żeby nami sprytnie manipulować”. Na początku należy zaznaczyć, że w Lotto wybieramy 6 z 49 liczb, natomiast w Eurojackpot – 5 z 50, a także dodatkowo 2 z 10. By jednak wygrać, należy trafić i piątkę, i parę. I tak w Lotto prawdopodobieństwo wygranej w Lotto możliwych kombinacji szóstek jest dokładnie 13 983 816, zatem prawdopodobieństwo trafienia wynosi prawie 1 do 14 milionów. W Eurojackpot sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana, bo by wygrać, trzeba spełnić aż dwa warunki. Możliwych piątek jest dokładnie 2 118 760, zaś par – tylko 45. „To jest taka sama sytuacja, jakbyśmy uczestniczyli w dwóch różnych loteriach – jednej o szansach wygranej jak 1 do ponad 2 milionów i drugiej o prawdopodobieństwie wygranej 1 do 45. Ale musimy wygrać w obu, żeby dostać wypłatę” – tłumaczy matematyk. By wyliczyć prawdopodobieństwo wygranej w Eurojackpot, należy przemnożyć przez siebie oba te wyniki. To daje 95 344 200 kombinacji. Szansa wygranej w Eurojackpot jest więc jak 1 do ponad 95 milionów. Prawdopodobieństwo rozbicia banku w Eurojackpot jest zatem blisko siedmiokrotnie mniejsze niż w Lotto. Każdy z nas chciałby wygrać w ciągu swojego życia w lotto. Jest to w końcu najszybsza droga do pojawienia się milionów na twoim koncie. Wiemy też, że wygrana w gry liczbowe zależy głównie od szczęścia. Mimo to są pewne powody dlaczego właśnie TY pownieneś wygrać w lotto… Kiedy otrzymujesz email z powiadomieniem o kolejnym wielkim jackpocie, bez wahania kupujesz losy. Po wybraniu swoich szczęśliwych liczb i zakupieniu zakładów, zaczynasz marzyć o swojej wielkiej wygranej. W dniu losowania masz wielkie nadzieje. Tym razem jednak nie udało ci się i czujesz się zawiedziony...Każdy z nas był w takiej sytuacji! Z całą pewnością nie jesteś sam. Każdy chociaż przez chwilę marzył o zdobyciu fortuny na loterii! Każdy z nas traci nadzieję, a potem odzyskuje ją przy zakupie kolejnego losu. Karma jest po naszej stronie, ale musimy uzbroić się w cierpliwość. Prędzej czy później wielka wygrana przyjdzie właśnie do jak ty, ja również chcę wygrać w lotto. Tak bardzo chcę wygrać! Podejrzewam, że ty czujesz się podobnie. Nie przestajesz graćTak jak ja jesteś pewnie uparty i nigdy nie chcesz przestać. Tydzień po tygodniu, kupujesz swoje losy, Wielu innych graczy robi dokładnie to samo. Wystarczy poczytać historię zwycięzców, aby przekonać się, że takie podejście jest konieczne. Zwycięzcy grają i grają, aż w końcu pewnego dnia dzięki uśmiechowi szczęścia wygrywają. Prędzej czy później granie kończy się wygrywaniem. Jesteś dobrą osobąJuż w młodości nauczono nas, że dobre rzeczy przydarzają się dobrym ludziom. Czy jesteś dobra osobą (dodam nieskromnie, tak jak ja ;))? Dlaczego więc nie wygrałeś jeszcze w lotto? Wiemy, że ciężko jest pokonać prawdopodobieństwo i wygrać w lotto. Jedyne co nam pozostaje to czekać na nasze miliony. Jeśli wygrana na loterii byłaby łatwa, gra nie przynosiłaby takiej frajdy! Jest to wyzwanie, które chce podjąć każdy z nas. Dodatkowo jesteś dobrą osobą, więc na pewno niedługo ci się powiedzie. Potrzebujesz pieniędzyRozejrzyj się wokół siebie lub przejrzyj swoich znajomych na Facebooku. Teraz podaj imię jednej osoby, której nie przydałoby się więcej pieniędzy. Pewnie nikogo takiego nie udało ci się znaleźć. Wszyscy chcemy mieć więcej pieniędzy i to głównie dlatego gramy w lotto. Pewnie marzysz o założeniu swojej własnej firmy, podróżowaniu po świecie lub zakupie wspaniałego samochodu. Posiadanie pieniędzy znacznie ułatwiłoby ci spełnienie tych o wygraniu milionów bez potrzeby zarabiania na nie przez długie lata jest naprawdę kusząca. Za możliwość wzbogacenie się płacisz w końcu nie tak dużo!Cele, marzenia i aspiracjeIle razy czytałeś historie zwycięzców lotto, którzy roztrwonili swoją fortunę? Niektórzy grają w lotto, ale zupełnie nie mają pojęcia co by zrobili z wygranymi milionami. Jak to sie stało, że nawet wygrali? Ty natomiast masz jasno określone cele! Miałeś dużo czasu, aby zdecydować co chcesz zrobić ze swoim jackpotem. Nowy dom z miejscem dla całej rodziny, kursy językowe dla dzieci, datki na organizacje dobroczynne. Chyba przyszła pora na twoje wielki zwycięstwo! Zasługujesz by wygraćKażdy zasługuje, aby wygrać w lotto. To nie jest przywilej, lecz zwykła kwestia szczęścia. Jeśli ktoś bez żadnych ambicji może wygrać, to tym bardziej należy się to tobie! Przypatrz się loteryjnym zwycięzcom. Niczym nie różnią się oni ode mnie lub od ciebie. Oni również ciężko pracują i mają rodziny. Jedyne co odróżnia ich od ciebie, to to że oni już kupili swój zwycięski los! Kiedyś jednak czytali artykuły zupełnie tak jak ty. Kiedyś oni również marzyli o zostaniu milionerami. Nie poddawaj się, graj w lotto. Nigdy nie wiesz, co przyniesie ci kolejne losowanie lotto. Wygrywanie jest wspaniałeWarto grać, ponieważ wygrywanie jest wspaniałe! Zdobycie milionów poprawi ci nastrój i sprawi, że będziesz czuł się naprawdę wyjątkową osobą. Nigdy nie przestawaj marzyć o wygranej na loterii! Wystarczy odrobina szczęścia, a twoje marzenia w końcu się spełnią. Pamiętaj, aby kupić swój los lotto! Życzymy powodzenia w grze Monika i cały zespół Skomentuj nasz artykuł i zdobądź cenne punkty lotto Oto moja przygoda związana z lotto. Witam! Dzisiaj raz na zawsze rozwiejemy wszelkie zagadnienia, pytania, filmiki oraz czy można coś naprawdę wygrać. Jeden z artykułów o wygranej w Eurojackpot w gazecie wrocławskiej. A tu kolejny wpis (kumulacja rozbita): Kolejny milioner?: Jeden zakład mój i jak zawsze dwie liczby tylko: A tutaj dowód - zrzut z losowania Tutaj moje liczby z lotto plus, również nic nie weszło. Co za ściema. Przekręt i tyle w temacie ktoś, gdzieś niby wygrał a milionera nikt nigdy na oczy nie widział. Po pierwsze: nikt ci nic nie powie kto to wygrał bo gracz ma zostać anonimowy. Po drugie: w punkcie lotto też Ci nie powiedzą,bo skąd niby mają to wiedzieć. A po trzecie nie da się znaleźć milionera bo go nie ma. A ta wygrana co padła niby w eurojackpot w Niemczech 90 000 000zł taa jasne. Wygrywa się TYLKO małe kwoty a żeby zachęcić ludzi do grania to robi się kumulację, banery, wpisy na fb itp. ile to jest do wygrania - jest ale gówno za przeproszeniem. Ja nigdy nie wygrałem w lotto jakiejś dużej sumy, zawsze 10zł super szansa też 10zł. Kiedyś w dawnych latach to 40zł i tyle. Gram od około 3 miesięcy i śledzę na bieżąco wyniki i powiem TAK: ZAWSZE ale to ZAWSZE liczby są ustawione albo o jedną mniej albo o jedną wyżej niż na kuponie. Kiedyś jak nie wysłałem kuponu to akurat wszystkie liczby wyszły w plusie, bo ja wysyłałem zawsze z plusem. [Patrz zrzut ekranu niżej.] Czytając komentarze na internecie można się dowiedzieć że komputery za grube miliony z USA przeliczają wszystkie kupony z całej Polski, i wysyłają do kolektury te liczby których gracz nie ZAKREŚLIŁ, dlatego nie można też wysłać kuponu godzinę przed losowaniem. Moje liczby z kuponu: ● Przestałem grać w dniu 》 Na dole widać Kupon uaktualniony - czyli super szansa dwa numery 10 zł. Na tym zrzucie są moje liczby z Marca - Tylko że wtedy nie wysłałem, grałem od tego czasu i nic nie trafiłem. Tylko trójkę w ciągu tych czterech miesięcy! A tu zdrapki - oczywiście puste: Szybkie 2zł hahaha Podsumowując: wydałem na to ok 120zł. A wygrałem tylko 30zł bieżącego roku. Czyli w plecy jestem 90zł. Ze zdrapkami jest podobnie zawsze małe kwoty, pokazują po 50000zł po 500 zł (zdrapka szybkie 50) żeby kupować i zdrapywać dalej. Pic na wodę, fotomontaż, lelum polelum i tyle. A te miasta z wygranymi sumami to pewnie jakieś wymyślone są przez pracowników Lotto. Nie polecam grać najlepiej w nic tylko na tym stracimy a i tak nic nie wygramy! W życiu niczego nie ma za darmo. No to myślę że to by było na tyle;) A i proszę o udostępnienie tego dalej, Dziękuję. Pozdrawiam serdecznie.

dlaczego nigdy nie wygrasz w lotto