Kliknij tutaj --> ♦️ czy facet po alkoholu jest szczery
Wiek: 56. Odp: On sypiał ze swoją siostrą. Każdy człowiek z normalną psychiką ma wbudowany bezpiecznik wyłączający popęd w stosunku do członków najbliższej rodziny. Jeżeli facet nie zdradza objawów wskazujących na "zryty beret", to coś jest tu nie tak.
Jeśli kierowca był w stanie po użyciu alkoholu i był sprawcą kolizji, to zastosowanie mogą mieć następujące przepisy: – art 86: § 1. Kodeksu wykroczeń: Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podlega karze
Moim zdaniem to że cie ocenia na 4 z dużym plusem to nie jest kwestia szczerosci !! A co do tego "Czy to czasem nie jest tak, że jak facet kocha swoją dziewczynę to uważa ją za śliczną i przecudowną osobę" to masz racje tak powinoo być każde dziewczyna na swoj ogrinalny sposob jest przecież ładna Tylko wy macie za dużo kompleksów
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, ile trwa żałoba po szwagrze, ponieważ zależy to od wielu czynników, takich jak indywidualne cechy, relacja zmarłego szwagra i wsparcie, jakie otrzymujemy od najbliższych. W niektórych przypadkach żałoba może być intensywna przez kilka miesięcy, ale dla innych może trwać znacznie dłużej.
Ja odeszlabym (tj wystawila walizki za drzwi) juz po pierwszym podniesieniu na mnie reki. Nie licz na to ze facet sam sie zmieni albo ze zmieni sie dlatego ze sie na niego obrazisz. Przepraszam za ton wypowiedzi ale krew mi sie gotuje kiedy slysze albo czytam takie rzeczy. Pamietaj ze sama decydujesz o swoim zyciu, rowniez o tym czy facet
Mon Mec Est Sur Des Sites De Rencontres. Facet na tropie żywnościowych śmieci – odcinek XIII. By skutecznie unikać kontaktu z ryzykownymi produktami, nie wystarczy już nie odwiedzać fast foodów i wykluczyć z diety zupy w proszku czy wypakowane cukrem i sodą płatki śniadaniowe. Anty-jedzenie czyha wszędzie, dlatego zanim coś kupicie, czytajcie etykiety. Kryteria doboru poszczególnych produktów, które występują w tym cyklu, są nieskomplikowane – trafiają tu artykuły spożywcze, które podczas zakupów wpadną nam w oko, ale których nigdy nie wstawilibyśmy do własnego koszyka, o konsumpcji nie wspominając. Na początek 4 hity ze spożywczej części sklepu sieci Marks & Spencer. Sos z mlecznej czekolady (do deserów) Przygotowanie w domu sosu z czekolady to czynność ani pracochłonna, ani skomplikowana. Zresztą, nawet gdyby taka była (chociaż – jak napisałem, nie jest), po lekturze składu tego czegoś i tak każdemu powinno się odechcieć korzystać z tego typu gotowców. Sos z mlecznej czekolady składa się tu przede wszystkim z syropu glukozowego, a czekolady jest w nim ledwie 10%. Co z tego, że belgijskiej? W takim „towarzystwie” pochodzenie czekolady traci na znaczeniu, nie mówiąc już o tym, że wbrew powszechnemu przekonaniu często przesłodzona belgijska czekolada wcale nie jest „najlepsza na świecie”. Dodatkowo, sos zagęszcza mąka kukurydziana; niepokoić może też płynne kakao. Chodzi o kakao rozpuszczone w mleku, czy może podkręcone jakimś upłynniającym emulgatorem? Można zgadywać, ale po co. Krótko mówiąc, fu. Galaretka miętowa (do jagnięciny) Galaretka miętowa. Zagadka: gdzie jest mięta? Nie ma. Sprytna galaretka miętowa bez mięty. Za zielony kolor odpowiada chlorofil, za miętowy aromat – dodany olejek miętowy. Pianki Marshmallows Ohyda. Nie wiem, jak można się tym zachwycać, jak można pakować to do deserów czy psuć tym badziewiem pitną czekoladę. U ekipy FiKa czekolada potraktowana śmieciowymi piankami może wywołać co najwyżej mdłości. Wylansowana w US moda na „uatrakcyjnianie” deserów piankami przypełza parę lat temu do PL i, o zgrozo, chyba ma się nieźle. Pianki są odpychające same w sobie, a skład tylko wzmacnia niechęć do nich. A przynajmniej powinien. Syrop, cukier, żelatyna, skrobia, aromat i barwnik. Dziwne, że tylko buraczany, zamiast koszenili. Robale pasowałyby tu idealnie, byłyby jak przysłowiowa wisienka na torcie. Ble. Majonez niskotłuszczowy Typowy „schizofreniczny” produkt dietetyczny. Majonez. Tłusty i niezdrowy. FiK majonezu nie lubi i nie używa. Nie kryje też, że fascynacji majonezem nie rozumie. Domowy, czy nie domowy, nie ma znaczenia. O ile lepiej do dressingu użyć oliwy czy musztardy, zamiast sięgać po tłusty i przytłumiający smaki majonez. Tu mamy majonez marny podwójnie. Niby odtłuszczony. Z zaznaczonym od frontu WIELKIMI LITERAMI dodatkiem oliwy z oliwek. Ile jej jest? Aż 2% (!!!). A do tego syrop glukozowy, który raczej nie przyczyni się do utraty nadprogramowych kilogramów. Zakładam bowiem, że niskotłuszczowy majonez to rzecz w szczególności dla tych, którzy chcą się odchudzić albo przynajmniej wierzą, że dzięki temu ich dieta jest light & healthy. Przykro mi, ale zdecydowanie nie jest. Smalczyk roślinny 100% – Smakowita Pajda (w 2 odsłonach) Imitacja smalcu dla nie-mięsożernych. Takie produkty mnie śmieszą. Skład nawet do przyjęcia, z tym zastrzeżeniem, że olej palmowy to tłuszcz marnej jakości, a producent na wszelki wypadek nie podaje proporcji poszczególnych typów tłuszczów zawartych w produkcie. Można zakładać, że za „smarowność” smalczyku roślinnego odpowiada przede wszystkim dodany doń olej kokosowy (to akurat dobrze, bo kokosowy należy do tych najzdrowszych, ale zdecydowanie lepiej jeść go w czystej postaci, a nie w takich wynalazkach). Olej kokosowy nadaje się do tego celu idealnie, nie kostnieje bowiem nawet wtedy, gdy przechowuje się go w lodówce. Tak jak napisałem poprzednio, w DWUNASTYM ODCINKU TEGO CYKLU, moim zdaniem tego typu niby-wege produkty czynią więcej szkody niż pożytku, utrwalają bowiem w narodzie przekonanie, że dieta bezmięsna musi bazować na wynalazkach, które stanowią mniej lub bardziej bezpośrednie odwzorowanie tego, co kładą na talerz mięsożercy. Roślinny smalczyk? Naprawdę marzy o tym ktoś, kto prawdziwego smalcu nie zje? Moim zdaniem, bazując na składnikach pochodzenia roślinnego, można przygotować cały szereg pysznych, nietuzinkowych dań pełnych fajnych połączeń faktur i smaków. Wystarczy odrobina kreatywności i oderwanie się od schematów typu jak zrobić kotlet bez mięsa czy smalec bez tłuszczu zwierzęcego albo wege kiełbasę. Kotlet czy kiełbasa to pojęcia zarezerwowane dla kuchni dopuszczającej mięso, dlatego jeśli mięsa się nie je, nie ma sensu dłużej się oszukiwać. Jeśli o mnie chodzi – czegoś takiego nigdy bym nie zjadł, za to prawdziwy smalec, zrobiony tak, jak nakazuje tradycja – raz na jakiś czas, jak najbardziej. Smalec to smalec, a smalczyk roślinny to klasyczne „nie-wiadomo-co”. Nazwa użyta pewnie dlatego, że „roślinne smarowidło” brzmi znacznie mniej atrakcyjnie i mniej skutecznie zwraca uwagę potencjalnego konsumenta. Sos do szpinaku na ciepło (Knorr) Człowiek chce kupić szpinak na kolację i co znajduje? Doklejone do szpinaku badziewie w postaci sosu Knorra. „Promocja”. Sos gratis. Nic tylko piszczeć z radości! Kto sam z siebie dodałby do sosu do warzyw mąkę, tłuszcz palmowy, syrop glukozowy, skrobie, drożdże i cukier? Nikt? No właśnie. „Smak z natury” wg Knorra wygląda tak, jak na załączonym obrazku. I jeszcze ten radosny dopisek na froncie, w prawym dolnym rogu: „dodaj tylko pół cebuli, 2 łyżki masła, 100 ml śmietany”. Sam zrobiłbym sos całkiem inny, ale nawet jeśli ktoś lubi szpinak na ciepło z sosem śmietanowym, po diabła ma dodawać do niego dosyfiacz od Knorra? Wystarczy przecież właśnie wspomniana cebula, masło i śmietana. Koniec kropka. Sos możesz zrobić sam, syf w proszku od Knorra nie jest do niczego potrzebny! Chipsy Chipsy z obrazka to tylko przykład. Wydawałoby się, że chipsy to produkt, co do którego każdy ma świadomość, czym jest i że jeść go generalnie nie warto. Wydawałoby się, ale nic bardziej mylnego. Od czasu do czasu zdarza mi się słyszeć tu czy tam opinie, że „w porównaniu z takim na przykład McDonald’s, chipsy są w porządku, wcale nie są niezdrowe, bo „x” nie czuje się po nich źle”. Może nie, bo może już przywykł. Ktoś, kto w ogóle nie uwzględnia w diecie warzyw czy owoców, po ich konsumpcji też może poczuć się źle. Ba, nawet cholernie źle. Żołądek będzie w szoku. Czy będzie to jednocześnie znaczyć, że owoce i warzywa są niezdrowe, więc trzeba je omijać szerokim łukiem? Pokrętna logika prowadzi do pokrętnych wniosków. Skład chipsów ze sklepu macie na obrazku. A tu przepis na domowe chipsy z batatów: CHIPSY Z BATATÓW Ser w plasterkach z czerwonym pesto Co się kryje w serze z czerwonym pesto? Poza 3% dodatkiem pomidorów – aromat i dwa barwniki, w tym koszenila czyli ten z robaków. Smacznego! Flaki (zupa błyskawiczna Amino) Teraz flaczki, swojskie smaczki! Takim hasłem reklamuje się ów produkt. Kto chce obejrzeć reklamę, niech sobie „wygoogla” (np. z wyszukiwaniem wg hasła: flaczki amino). „Nowoczesna” kuchnia polska w wersji instant. Przeczytajcie skład i wpiszcie w komentarzu pod tym postem choć jeden argument, który przemawia za zjedzeniem takiej „zupy”. Piwo-cydr Piwo, czy cydr? WTF? Kolejny szkaradek krajowego przemysłu alkoholowego. Piwo-cydr czyli coś pomiędzy piwem a cydrem. Sok z jabłek z drożdżami – ni to piwo, ni to cydr. Zaczynam wierzyć, że byłoby lepiej, gdyby temat krajowego cydru w ogóle w Polsce nie zaistniał. To, co pojawia się na półkach, woła o pomstę do nieba/piekła (niepotrzebne skreślić), a niewykluczone, że przy okazji osłabia sprzedaż tych produktów, które autentycznymi cydrami są – tj. butelek importowanych z Francji i Wielkiej Brytanii. Facet i Kuchnia najbardziej lubi cydry francuskie, np. TAKIE. Niektóre z nich od czasu do czasu można trafić nawet w krajowych sieciach francuskich marketów. Nie kosztują 5 zł, ale warto po nie sięgnąć, jeśli chcecie przekonać się, jak smakuje prawdziwy cydr. Kukurydza z oliwkami (Bonduelle) Warzywa z puszki. Niby OK, ale po co zagęszczone gumą guar? Sam kukurydzę omijam, bo jakoś trudno mi uwierzyć, że gdziekolwiek występuje w innej wersji niż GMO. Przy tylu innych warzywnych opcjach, kukurydzę bez straty można odstawić na bok. A zamiast wcinać warzywa z gumą guar, lepiej rozejrzeć się za takimi, które nie zawierają podobnych dodatków. I na koniec hit tego zestawienia: parówki i kiełbaski sojowe (PolSoja) PolSoja w cyklu Facet na tropie pojawia się po raz drugi z rzędu. Można gratulować 😉 W XII odcinku było o wędlinach sojowych (LINK), dziś będzie o parówkach. Wniosek z lektury składu jest następujący: parówki, tak jak człowiek, składają się przede wszystkim z wody. Receptury tej dopełniają – po kolei – olej, białka, skrobia, karagen*, trochę ekstraktów przypraw, sól i błonnik cytrusowy. Napisałbym, że od lat niezmiennie irytuje mnie nawiązywanie – w przypadku bezmięsnych produktów dla wege – do haseł kojarzących się z dietą typowo mięsną. Napisałbym, że ktoś, kto jest wege, nie je parówek i nie szuka tego typu mięsnych substytutów na sklepowych półkach. Napisałbym, ale… napisałem już to wszystko w poprzednim odcinku, który znajdziecie TUTAJ. Odezwało się wówczas kilku urażonych wegetarian i jeden, który wziął mój punkt widzenia w obronę. Ciekawe, czy (i jakie) głosy podniosą się teraz. *część naukowców wskazuje, że skutki spożycia karagenu nie są do końca zbadane, nie wykluczając nawet jego rakotwórczego działania. Tyle na dziś. Ciąg dalszy nastąpi.
Picie wina a wątroba Zarabiam na życie piciem — jestem degustatorem win. Jednak okazuje się, że na dłuższą metę smakowanie alkoholu może mnie zabić. Wprawdzie degustacja często odbywa się około godziny rano i polega na wzięciu do ust jednego łyka wina, a następnie wypluciu go, ale równie często przybiera ona formę 12-daniowej uczty, która kończy się o nad ranem. Nie ma co kryć, praca w nadgodzinach zawsze odbija się negatywnie na moim zdrowiu. Uwielbiam moją pracę, ale niedawno zacząłem odczuwać bóle w mięśniach — a mam dopiero 40 lat. Spojrzałem w lustro: mam 180 cm wzrostu i ważę 70 kilogramów. Jestem dość szczupły, ale moja sylwetka zmieniła się ostatnio na niekorzyść. W liceum brałem udział w biegach sprinterskich, później dbałem o formę, jeżdżąc na rowerze. Tak było do czasu, gdy ukończyłem 30 lat. Wtedy zarzuciłem uprawianie sportu. Prowadziłem własną firmę i nie miałem na to czasu. Z czasem moje bóle nasiliły się, więc postanowiłem poszukać profesjonalnej pomocy. Na szczęście w tej branży mam przyjaciela Marka – specjalistę chorób wewnętrznych. Stłuszczenie wątroby. Diagnoza I Przeczytałem gdzieś, że poszczególne części ciała człowieka starzeją się w różnym tempie, a nasz wiek jest równy wiekowi „najstarszej” z nich. Warto starać się „odmłodzić” tę najstarszą część, żeby „pozostałe nie zestarzały się również, idąc za jej przykładem”. Wizja mojej podstarzałej wątroby była bardzo niepokojąca, dlatego zapisałem się na USG jamy brzusznej i wizytę u Marka jak najszybciej. Ten pokazał mi zdjęcie zdrowej wątroby, która lśniła czerwienią krwi i emanowała swoistym pięknem, a potem skontrastował je ze zdjęciem stłuszczonej wątroby alkoholika, która wyglądała jak posiniaczone i lekko nadgniłe gęsie wątróbki. „Stłuszczenie wątroby zwiększa poziom cholesterolu w organizmie i wywołuje insulinoodporność”, powiedział Marek. „Zwiększa szanse zachorowania na zapalenie wątroby i daje pożywkę rakowi. Oprócz tego powoduje choroby serca”. To jeszcze nie był koniec. „Większość ludzi, którzy wypijają dwa drinki przed snem, cierpi na stłuszczenie wątroby”, dodał. Dwa drinki? Dla mnie to aperitif! Zanim zdążyłem wymyślić plan ucieczki, przyjaciel zaprowadził mnie do małego pokoju, w którym kazał mi się położyć na kozetce i podciągnąć bluzę. Potem posmarował mój brzuch zimnym żelem i zaczął przesuwać po nim małym urządzeniem. Przyglądał się obrazowi, który wyświetlił się na laptopie. Chwilę później na ekranie pojawiła się informacja: moja wątroba ma 65 lat. Nie miałem pojęcia, jak doszedł do tego wniosku, ale przeraziłem się. Wyobraziłem sobie samego siebie jako niedołężnego czterdziestopięciolatka chwiejącego się nad grobem. Nagle poczułem, że chcę się napić — i to czegoś dużo mocniejszego niż kieliszek Pinot Noir. „Z doświadczenia mogę powiedzieć, że pacjenci, którzy ograniczają spożycie alkoholu do 3 – 4 drinków tygodniowo, zaczynają brać suplementy i zrzucają około dwóch kilogramów, już po sześciu miesiącach mają 40-letnią wątrobę zamiast 70-letniej”, powiedział Marek, niezbyt poprawiając mi tym nastrój. Potem wręczył mi płytę z nagraniem badania USG i torbę pełną suplementów, które nazwał „Pakietem wątrobowym”. Ogarnięty przerażeniem po powrocie do domu zacząłem przeszukiwać Internet i wyczytałem, że jeden z tych suplementów, ostropest, jest popularny wśród osób cierpiących na zapalenie wątroby typu C, a drugi, omega-3, był kiedyś wykorzystywany do hamowania pragnienia u nałogowych alkoholików. Czy naprawdę było ze mną aż tak źle? Na wypadek, gdybym nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji, Marek zadzwonił do mnie następnego dnia i powiedział: „Wyobraź sobie, że tańczyłeś z najpiękniejszą dziewczyną na Titanicu i nagle usłyszałeś gong. Wiesz, co to było? Wcale nie góra lodowa. To był aparat USG”. Uwaga, człowiek za burtą!
Kochalam sie wczoraj z chlopakiem, bylismy na imprezie, tam sobie dosyc popil, pozniej zaczelismy sie kochac i on nie doszedl... robilismy to dosyc dlugo, ale ja juz po pewnym czasie spiaca sie zrobilam i juz stracilam ochote i poszlismy spac. Nie daje mi spokoju ta mysl, jaki byl powod czy to o mnie chodzi czy po prostu czasami tak moze sie zdarzyc ze dlugo dochodza? Albo w ogole? Zapewnial mnie ze mu sie bardzo podoba ale no nie wiem.. :/ Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-06-17 00:15 przez maffek. ale ty tak serio pytasz?? ;0 mysle,ze to moze byc po alko Mój narzeczony zawsze zapewnia mnie (co mnie bardzo śmieszy), że na żadnej imprezie, na której jest beze mnie na pewno nie zdradzi mnie, bo po pijaku nic by z tego nie było. Po prostu "on" nie będzie działał Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-06-17 00:18 przez konwalia220. tak. pierwszy raz tak nam sie zdarzylo , dopiero od niedawna współżyjemy ze soa, a ze ja taka super doswiadczona nie jestem w tych sprawach , to pytam, cos w tym dziwnego? tak spiaca... nie spalam od 30 godzin i jeszcze ta impreza i alkohol, wyjatkowa sytuacja... Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-06-17 00:21 przez maffek. No ok jesteś niedoświadczona, niechaj będzie Owszem może tak się zdarzyć, szczególnie po porządnym spiciu AAA to ten chłopak, z którym przeżyłaś pierwszy raz a teraz się nie odzywa? Poza tym teraz nagle piszesz, że od niedawna to robicie... Szyte grubymi nićmi coś tu jest;D Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-06-17 00:24 przez Pesymysia. może się zdarzyć po %. nie przejmuj się co się nas pytasz? spytaj swojego faceta mój facet po alkoholu kocha się ze mną tak samo jak i na trzeźwo nie ma problemu żeby nie "działał" jak tu wcześniej napisano ale też nie pije tyle żeby być na/// tylko na prawdę z umiarem po alkoholu niektórym facetom jest ciężko dojść Faceci tak mają zwykle po alkoholu, że ciężej im dojsc, czasem po prostu dłużej schodzi, czasem w ogole nie dają rady dojsc do orgazmu mimo ze sa podnieceni i jest im przyjemnie, nie ma sie czym przejmowac Cytatkleszczu co się nas pytasz? spytaj swojego faceta mój facet po alkoholu kocha się ze mną tak samo jak i na trzeźwo nie ma problemu żeby nie "działał" jak tu wcześniej napisano ale też nie pije tyle żeby być na/// tylko na prawdę z umiarem Ale tu nie chodzi raczej o niedziałanie( bo jak nie staje to albo musi byc serio niezle naprany, albo juz jest to nieco niepokojące) tylko o sam wytrysk, że po pijaku to czasem sporo wiecej czasu zajmuje ;P tak przynajmniej zrozumialam wypowiedz autorki, że seks byl ale do samego orgazmu nie doszlo. Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-06-17 00:29 przez BlueOrchid. Mi się wydaje, że to całkiem normalne. Mój partner czasem nawet bez alkoholu jak jest bardzo zmęczony nie dochodzi. I nie widzę w tym nic dziwnego. Skoro sypia z Tobą to pewnie mu się podobasz, nie robił by tego z tobą jeżeli jego zdaniem byłoby coś nie tak. Mam nadzieję, że zrozumiesz moją wypowiedź strasznie śpiąca jestem Dziewczyny przeczytajcie jej poprzedni wątek CytatBlueOrchid Faceci tak mają zwykle po alkoholu, że ciężej im dojsc, czasem po prostu dłużej schodzi, czasem w ogole nie dają rady dojsc do orgazmu mimo ze sa podnieceni i jest im przyjemnie, nie ma sie czym przejmowac Cytatkleszczu co się nas pytasz? spytaj swojego faceta mój facet po alkoholu kocha się ze mną tak samo jak i na trzeźwo nie ma problemu żeby nie "działał" jak tu wcześniej napisano ale też nie pije tyle żeby być na/// tylko na prawdę z umiarem Ale tu nie chodzi raczej o niedziałanie( bo jak nie staje to albo musi byc serio niezle naprany, albo juz jest to nieco niepokojące) tylko o sam wytrysk, że po pijaku to czasem sporo wiecej czasu zajmuje ;P tak przynajmniej zrozumialam wypowiedz autorki, że seks byl ale do samego orgazmu nie doszlo. ale chodzi o to że jest tak samo, nie ma problemu ani żeby stanąć, ani dojść, trwa to tyle samo, nigdy nie widziałam żadnej różnicy po alko nigdy też się nie zdarzyło ani po alko ani na trzeźwo żeby nie doszedł Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
fot. Adobe Stock, TheVisualsYouNeed Mam 41 lat i jak dotąd mąż nigdy nie dał mi odczuć, że mu się nie podobam. Dbał o moje samopoczucie przed ślubem i po nim. Dbał też o mnie, gdy zaszłam w ciążę i dochodziłam do swojej wagi po porodzie. Zawsze czułam się atrakcyjna. Dopiero teraz, gdy zaczęłam chodzić na fitness, nabrałam wątpliwości, czy przez te wszystkie lata był ze mną szczery… Mój Tomek lubi ruch i zawsze dbał o swoją kondycję. Jeździ na rowerze, biega i chodzi na siłownię. Nie wygląda więc na swoje lata i może pochwalić się figurą trzydziestolatka. Odkąd pamiętam, zachęcał też mnie, żebym uprawiała jakiś sport. – Poszłabyś ze mną pobiegać, Edytka – mówił. – To fajna sprawa. – Fajnie jest też posiedzieć na balkonie z książką. Biegaj wokół bloku, będę ci liczyła okrążenia. – Ty się śmiejesz, a ja mówię poważnie. Lepiej byś się poczuła. – Ale ja nie czuję się źle. – Nie chodzi o to. Przecież wiesz, co mam na myśli. – Wiem, ale jeszcze nie dojrzałam. Może kiedyś – śmiałam się. No i tak sobie spokojnie dojrzewałam Nigdy nie miałam szczególnych problemów z wagą, więc i motywacja była niewielka. Poza tym Tomek zawsze komplementował moją urodę, więc nie widziałam potrzeby, żeby starać się o lepszą figurę. Nie należę do kobiet, które obsesyjnie walczą z upływem czasu, więc dbałam tylko o zdrową dietę. To mi wystarczało. Jakiś czas temu miałam jednak przykrą przygodę. Schylałam się do szafki z garnkami i coś strzeliło mi w plecach. Skończyło się wielkim bólem i wizytą u fizjoterapeuty. Pomógł mi, ale jednocześnie zastrzegł, że powinnam zacząć uprawiać jakiś sport, że muszę wzmocnić mięśnie grzbietu, by te bóle nie wracały. Powiedział, że wystarczy fitness w dobrym klubie. Zapewnił mnie, że znajdę tam specjalne zajęcia wzmacniające plecy, ale też i wiele innych rodzajów ćwiczeń. Ten młody człowiek dodał, że powinnam pomyśleć też o zrzuceniu wagi, bo nadmiar kilogramów źle robi na problemy z kręgosłupem. Hmm… Szybko zrzuciłam kilka kilogramów Trochę się zdenerwowałam na ten „nadmiar kilogramów”, ale z drugiej strony uznałam te argumenty. Ewidentnie miałam problem – nie było to żadne widzimisię tego pana. No więc zapisałam się na zajęcia. Gdy mąż usłyszał, że idę ćwiczyć do osiedlowego klubu, bardzo się ucieszył. Cieszył się tak bardzo, że aż wzbudził moje podejrzenia. – A co ty taki podekscytowany? Też uważasz, że mam „nadmiar kilogramów”? – dopytywałam. – Nie, gdzie tam! A kto tak uważa!? – No mój fizjoterapeuta. – Baran – skwitował krótko i dodał: – Cieszę się, bo odkryjesz dobrodziejstwa regularnych ćwiczeń. Zobaczysz, będzie naprawdę super! Rzeczywiście, miał rację. Już po pierwszym razie poczułam ogromną satysfakcję. Było bardzo ciężko, ledwo wyczołgałam się z sali. Ale gdy się już umyłam i wyszłam z szatni, poczułam się lżej, lepiej, weselej. No i zaczęłam chodzić regularnie. Najpierw na te zajęcia wzmacniające plecy, a potem na inne – bardziej wymagające. Przez pierwsze miesiące było mi trudno, bo nie potrafiłam wykonać większości ćwiczeń. Czułam się trochę zawstydzona, trochę za stara, a czasem po prostu zmęczona. Ale pozytywne strony tej całej gimnastyki przyćmiewały te gorsze. Efekty przyszły zadziwiająco szybko Nigdy nie miałam kłopotów z przejściem na dietę, więc i teraz zaserwowałam sobie jadłospis wspierający rozsądną utratę wagi. Po trzech miesiącach sama widziałam w lustrze, że ubyło mi parę kilo, i wyglądam zgrabniej. O dziwo, odmłodniałam nawet na twarzy. Mąż też to zauważył. – O matko jedyna! – wypalił któregoś dnia, gdy wyszłam z sypialni ubrana w czarne pończochy i krótką spódnicę, której już dawno nie wkładałam. Szliśmy wtedy na imprezę do znajomych. – Co się dzieje? – zdziwiłam się. Tomek się roześmiał. – Co się dzieje? Dziewczyno, widziałaś się w lustrze!? – No tak, a co jest? – udawałam, że nie wiem, co ma na myśli. – Coś z włosami czy oczko mi puściło? – Kobieto, wyglądasz jak milion dolarów. Ja wiedziałem, że ty jesteś laska, ale nie że aż taka. – Oj, przesadzasz… – Ani trochę. Twoje ciało zaskakująco dobrze reaguje na ćwiczenia. – Ale mogę tak iść? – Pytanie! Było mi miło, że zauważył A jeszcze milej, że w kolejnych tygodniach i miesiącach nie ustawał w zachwalaniu mojej urody. Komentował wszystkie postępy, zachwycał się nad moimi nogami, biodrami, talią. Cieszył się, że radośniej wyglądam, wzdychał, gdy wkładałam bluzki z dekoltem. Nasze życie małżeńskie przeżywało renesans. Tomek był mną zachwycony. Nie było dnia, by nie dał mi tego odczuć. Za każdym razem, gdy wracałam z fitnessu, pytał, co robiłam na zajęciach, nad czym pracowaliśmy. Jego reakcja dodatkowo motywowała mnie do ćwiczeń. Zapisałam się na więcej zajęć. Ale nie tylko dla niego – po prostu to lubiłam. Ekscytowała mnie ta nowa przygoda. Nawet nie przeszło mi przez myśl, że moja metamorfoza może wkrótce stać się przyczynkiem smutnej refleksji, która na długo zepsuje mi humor… To było równo rok po tym, jak zaczęłam ćwiczyć. Gdy powiedziałam mężowi, że mam rocznicę, zaproponował, byśmy uczcili ją wspólnym wieczorem przy winie. Zgodziłam się, bo od dawna nie piłam alkoholu. Postanowiłam jednak zrobić tego dnia wyjątek. Siedliśmy razem w salonie i otworzyliśmy butelkę. Ja chciałam obejrzeć coś w telewizji, ale mąż wymyślił, że moglibyśmy pooglądać album ze zdjęciami. Żebym uzmysłowiła sobie, jak się zmieniłam. – Dopiero wtedy zobaczysz, jak schudłaś – powiedział. Miał rację. Gdy spojrzałam na siebie sprzed dwunastu miesięcy, zdałam sobie sprawę, ile kilogramów zgubiłam. Jak wyszczuplałam. Przeglądałam kolejne fotografie z dumą, ale i z zawstydzeniem. Czułam się fatalnie – O zobacz tu! – wykrzyknął Tomek. – Jakie miałaś biodra! Widzisz? A teraz? Teraz jak szesnastka. No i na brzuchu widać najbardziej. Teraz masz płaski, a wtedy… Aleś zrobiłaś robotę. Nie mogę uwierzyć – uśmiechał się do mnie, a ja kiwałam głową. – No fakt. Dużo się zmieniło. – Dużo? Bardzo dużo. Popatrz na tym zdjęciu, na twoich urodzinach. Buzia jak księżyc w pełni, a teraz masz kości policzkowe. Ależ jestem z ciebie dumny! Ty wiesz, że jeden z naszych sąsiadów zaczepił mnie ostatnio na ulicy i zachwycał się tobą? Mówił, że cię widział na zakupach i nie mógł się napatrzyć! Normalnie puchłem z dumy! – To miło – odparłam, choć przestała mnie już bawić ta rozmowa. Naszła mnie refleksja, że skoro Tomek tak się cieszy moją metamorfozą, to z poprzedniej formy musiał być niezadowolony. – Koniecznie musisz chodzić na ten fitness, kochanie. Nie możesz zaprzepaścić tych efektów – dodał, a mi wtedy całkiem przeszła ochota na oglądanie zdjęć i na świętowanie. Przemilczałam sprawę, bo nie chciałam psuć nastroju. Po prostu powiedziałam, że jednak chciałabym obejrzeć film, i zamknęliśmy album. Gapiłam się w ekran, choć cały czas zastanawiałam się nad tym, co musiał myśleć o mnie mój mąż kiedyś. Z jego komentarzy można było wywnioskować, że widział potwora, że dostrzegał mnóstwo wad, ale udawał, że mu się podobam… Przez cały wieczór pogrążałam się w smutnych myślach i nawet mi się łezka zakręciła. A on nic nie zauważył. Czułam się fatalnie. Od tamtego dnia gryzę się z tymi myślami Staram się na nich nie koncentrować, ale co jakiś czas wraca do mnie jednak wspomnienie tego wieczoru. Wiem, że powinnam z Tomkiem porozmawiać, ale nie wiem, jak się do tego zabrać. Trochę się wstydzę, a trochę jestem na to zbyt dumna. Czasem znów zastanawiam się, czy po prostu nie histeryzuję. No i tak sobie żyję z tym moim małym problemikiem. Raz się z niego śmiejąc, a innym popadając w przygnębienie. Chyba będę musiała z mężem o tym pogadać, ale nie wiem, jak zacząć. Co mam powiedzieć, żeby nie wyjść na wariatkę. Zastanawiam się też, czy jest cokolwiek, co on mógłby powiedzieć, żebym poczuła się lepiej… Czytaj także:„Mąż zabronił mi pracować. Myślałam, że to z troski, lecz on chciał mieć otwartą furtkę, gdy będzie zwiewał do kochanki”„Leszek mnie rzucił, bo nie mogłam zajść w ciążę, Piotr się wściekł, gdy usłyszał, że zaszłam. Czy będę samotną matką?”„Byłem hulajduszą i zdradzałem swoją dziewczynę, to fakt, ale żeby włazić mojemu ojcu do łózka? Co ona sobie wyobraża?”
Szczepienie jest to zabieg profilaktyczny, który ma na celu zwalczanie niektórych chorób zakaźnych. Często osoby, u których zostało wykonane szczepienie zastanawiają się, czy wolno im spożywać alkohol przed lub po zaaplikowaniu szczepionki. Alkohol etylowy obniża odporność organizmu, tak jak i szczepionka. Ich łączne zastosowanie może sprzyjać rozwojowi wtórnej infekcji. Spożywanie alkoholu przy wykonywanym szczepieniu może wpływać także na pojawiające się działania niepożądane po szczepionce spis treści 1. Spożywanie alkoholu po szczepieniu 2. Odczyny poszczepienne a alkohol 1. Spożywanie alkoholu po szczepieniu Na rynku farmaceutycznym dostępnych jest wiele różnych szczepionek, na różnego rodzaju choroby zakaźne. Niektóre z nich to szczepionki obowiązkowe, inne to szczepienia zalecane. Wyróżniamy różnego rodzaju szczepionki, w zależności od ich postaci i drobnoustrojów w niej zawartych. Mogą to być żywe drobnoustroje o osłabionej zjadliwości, tzw. atenuowane szczepionki, martwe drobnoustroje bądź anatoksyny – toksyny drobnoustrojów pozbawione zjadliwości. Bez względu na typ szczepionki, jej zadaniem jest wytworzenie w organizmie odporności czynnej na dany drobnoustrój wywołujący chorobę. Bezpośrednio po podaniu szczepionki układ odpornościowy jest osłabiony, ale po krótkim czasie nasilone jest jego działanie. Chociaż po szczepieniu nie jest przeciwwskazane przyjmowanie alkoholu, to jednak nie zaleca się jego spożywania. Dlaczego? Alkohol bowiem obniża odporność organizmu. Następuje ograniczenie aktywności białych ciałek krwi, które odpowiedzialne są za zwalczanie infekcji powstających w organizmie. Osłabiony system odpornościowy nie jest w stanie wtedy prawidłowo funkcjonować, co powoduje większą podatność na zakażenia drobnoustrojami – bakteriami, wirusami, grzybami lub innymi. Przyjmowanie napojów alkoholowych, szczególnie w dużych ilościach, bezpośrednio przed lub po wykonaniu szczepienia, powoduje jeszcze silniejsze osłabienie układu odpornościowego. Niektóre szczepionki przyjmowane są w postaci doustnej. Spożycie alkoholu może wpłynąć na ich wchłanianie z przewodu pokarmowego. Zobacz film: "Powikłania po szczepieniach" 2. Odczyny poszczepienne a alkohol Często zastanawiamy się czy szczepienie jest bezpieczne. Każde zaaplikowanie szczepionki może wiązać się z pojawieniem się pewnych działań niepożądanych. Nie u wszystkich się one pojawiają. Jeżeli już wystąpią, to należą najczęściej do nich: powiększenie węzłów chłonnych, objawy miejscowe (w miejscu wkłucia): zaczerwienienie, obrzęk, bolesność, naciek, objawy ogólne: gorączka, złe samopoczucie, bóle głowy i mięśni, wysypki, pokrzywki. Spożywanie dużej ilości alkoholu w okresie przyjmowania szczepionki może nasilić te objawy lub przyczynić się do ich pojawienia się. Po szczepionkach mogą pojawić się także pewne powikłania czy niepożądane odczyny poszczepienne (NOP). Zaliczamy do nich: objawy z ośrodkowego układu nerwowego (OUN): encefalopatia, zapalenie mózgu, drgawki, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, bóle stawów, zapalenie ślinianek, zapalenie jąder, gorączka powyżej 39 stopni Celsjusza, tzw. krzyk mózgowy (płacz lub krzyk o wysokim tonie, trwający dłużej niż 3 godziny i pojawiający się 6-18 godzin po szczepieniu), małopłytkowość, posocznicza, wstrząs septyczny, inne. Najczęściej pojawiają się one w wyniku zastosowania nieodpowiedniej szczepionki, tzn. przeterminowanej czy błędu przy podawaniu szczepionki, a także w wyniku reakcji indywidualnej organizmu na daną szczepionkę. Nie jest potwierdzony wpływ spożywania alkoholu na ich pojawienie się, ale może być on czynnikiem im sprzyjającym, ze względu na działania osłabiające na organizm oraz wypłukujące składniki mineralne. Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki. polecamy
czy facet po alkoholu jest szczery